Przyznaję rację koledze "pagon", ze ukończenie studiów cywilnych nie musi być równoznaczne z otrzymaniem stopnia oficerskiego. Wyobraźmy sobie sytuację, ze podobny żywioł w przyznawniu uprawnień zaistniałby w innych dziedzinach życia np. czy wyobrażacie sobie wojsko, w którym znaczącą część kadry stanowiliby lekarze, prawnicy, absolwenci zarządzania i marketingu, absolwenci finansów i bankowości, administracji itp.? Czy można uznać, że absolwen weterynarii (uczył sie w końcu wiele o funkcjonowaniu organizmow, tyle, ze zwierząt) nie może leczyć ludzi? Czy księdzem może być budowlaniec, strażak - wszyscy bez zstudiów teologicznych? Czy psychologiem, dentystą, chirurgiem, prawnikiem mogą być ludzie bez odpowiedniego przygotowania w tym zakresie? Dla jasności technik dentystyczny po ukończeniu prawa z pewnościa nie otrzyma uprawnień lekarza dentysty, pielęgniarz z wieloletnim stażem w karetce R, nawet po ukończeniu finansów i bankowości nie otrzyma uprawnień do przeprowadznia operacji na ludziach (przynajmniej ja nie chciłabym na takiego trafić), a czy absolwent zarządzania i marketingu na tejże samej uczelni co inżynier budownictwa ma prawo do budowania mostów, dróg i budunków??!! Ta dyskusja trwa tylko dlatego, że zbyt wielu ludzi w PSP jest powiązanych z ośrodkami decyzyjnymi dzieki którym zawsze kiedys znajdowało się wyjście, żeby znajomego popchnąć w KG i nie ważne co skończył.
Kiedyś szeroko otwarta brama nagle została zatrzaśnięta i dlatego zrobił się krzyk. O ile jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy poszli na żywioł kiedy nie było możliwości otrzymania skierowania na studia zaoczne z macierzystej komendy, to o tyle wogóle nie rozumiem głosów oburzenia osób, które rozpoczęły studia zaoczne w ciągu ostatnich 5 -6 lat, kiedy do SGSP mozna sie dostać bez problemu, płacisz czesne, jeździsz 4 lata (8 semestrów) i kończąc szkołę nie masz dylematu z otrzymaniem stopnia, no ale to 1 rok dłużej niż jakikolwiek licencjat i nie każdy jest z warszawy, więc trzeba dojeżdżać, wiec to, że ktos poszedł na łatwiznę i ukończył jakiekolwiek studia, bez zainteresowania się czy tak naprawde przydadzą się one na jego stanowisku pracy, to daje mu prawo do krzyku o awans?!
Wielu powinno uderzyć się w pierś i przyznać, że studia, które ukończyli nie przydatne są na jego stanowisku pracy wogóle ( no niech mi teraz ktos udowadnia w jaki sposób przydają się studia marketingi i zarządzania na stanowisku d-sekcji, zmiany?).
Jak ktoś już słusznie zauwazył, czy nie mogą istnieć aspiranci z wyższym wykształceniem, czy cała sprawa rozbija się o to kto chciał się rozwijać i podejmować studia 9wówczas jakiekolwiek sa dobre) czy wszystko było po to, żeby otrzymac mł.kpt?