Witam wszystkich,
jestem negatywnym bohaterem tego wątku i chciałbym w końcu zabrać głos.
Przeczytałem oczywiście cały wątek i postanowiłem, że:
- Nie będę odnosił się do opinii wszystkich tych, którzy chcieliby obciąć mi różne części ciała, wbić mnie na pal, ukrzyżować, rozerwać końmi etc. Przyjmuję, że są jeszcze pod wpływem wielkanocnej "Pasji" lub też są to ekstremiści, przekonani o własnej racji, nie przyjmujący innego punktu widzenia od swojego, wierzący, iż jedynie oni są prawdziwymi i godnymi strażakami, niech tak po prostu zostanie.
- Nie będę także dokonywał porównania czyja praca jest bardziej potrzebna, przydatna i wymagająca większego wysiłku, bo dyskusja na ten temat jest raczej jałowa.
- W końcu, nie będę również reagował na wszelkie osobiste wycieczki pod moim adresem. Chciałbym abyśmy skupili się na rzeczywistym problemie poruszonym w artykule, który wyłania się po jego uważnym przeczytaniu - konsekwencjach wynikających z przyjęcia określonego systemu rozliczania czasu służby.
Wszystkich zastanawiających się jak, kiedy i na ilu posadach pracuję, uprzejmie informuję: pracuję jedynie w SGSP; często, a szczególnie w tym semestrze, siedem dni w tygodniu; o dziwo, mam również służby. Oczywiście moja praca może być postrzegana tak, jak przedstawił to wcześniej
ghostrider i to nie tylko przez tych z PB, ale w ogóle przez wszystkich. Mało tego, spotkałem się już z bardziej dosadnymi i ironicznymi opisami. Nie obrażam się z tego powodu na nikogo, ale jeżeli jest w tych określeniach cień racji, staram się popracować nad sobą.
Przykro mi, że artykuł, który miał być w zamiarze zachętą do dyskusji nad problemem ewidencjonowania i rozliczania czasu służby strażaków, został przez Was odebrany, jako krytyka Waszej pracy. Skupiliście się na ramce (o hipotetycznym panu Florianie), która, przyznaję, została być może niepotrzebnie wyeksponowana, co zresztą odbyło się bez mojej wiedzy.
Nie było moim zamiarem malowanie obrazu czynności wykonywanych na PB, a jedynie uwypuklenie problemów: nadgodzin wypracowywanych przez strażaków, niskiej obsady zmian służbowych, rozmyciem się pojęcia zmiany (zgranej grupy przyjaciół mogących liczyć na siebie w każdej sytuacji), postrzegania strażaków tak, jak w przykładzie z panem Florianem. Jeżeli myślicie, że wszyscy uznają Was za zapracowanych bohaterów bez skazy, mylicie się stukrotnie. Jedynie
intruder zauważył, że tak zaczynają Was postrzegać "cywile z ulicy".
Dostrzeżcie w końcu problemy związane z czterdziestogodzinnym czasem pracy i zaproponujcie jakieś rozwiązania. Nie oczekujcie, że sprawa rozwiąże się sama albo, że zrobi to ktoś za was a wtedy będzie go można obrzucić błotem ukrywając sie na forum internetowym. Wydaje mi się, że PP to w końcu pismo branżowe, na łamach którego należy prezentować różne stanowiska.
Na razie kończę, bo wyszedł mi już niezły elaborat.
Przepraszam wszystkich tych, których uraziłem, ale jeszcze raz powtórzę, nie taki był mój zamiar.Proszę was zaproponujcie konkretne rozwiązanie problemu, nie poprzestawajcie jedynie na internetowych lub garażowych pyskówkach.