Witam wszystkich!
Dziwnie toczy się ta dyskusja, ale moim zdaniem niewątpliwie świadczy o tym, że w jednostkach mundurowych, shierarhizowanych, decentralizacja nie może postępować zbyt daleko. Do dzisiaj nie unormowano w formie regulaminu pewnych zasad, które winny znajdować się u podstaw naszego funkcjonowania. Dyskusja na temat tego, czy takie zaniechanie jest na rękę wyższym szarżom, które jak można zaobserwować niekiedy mają problemy z ... np własciwym dobraniem elementów umundurowania na określoną okazję, urzędują w "cywilkach", życzą sobie daszkowania i meldowania przy okazji każdego wchodzenia gdziekolwiek, a także niższym szarżom, które w ramach oszczędności niezaopatrują się w różnego rodzaju sorty mundurowe ( co "pięknie" wygląda przy każdej uroczystości) nie potrafią sklecić normalnego meldunku, czując jednocześnie dyskomfort psychiczny z powodu istnienia takiej konieczności (chyba czują się poniżani) jest w zasadzie bezsensowna.
Problem: kto ma pełnić służbę podoficera nie powinien w ogóle występować. Sama nazwa mówi, kto powinien ją pełnić.
Z części postów wynika, że jest ona (służba podoficera) traktowana, jak kara lub niepotrzebne utrudnienie. Dziwne!Niektórzy znowy twierdzą, że rozwiązaniem problemu może być przemianowanie na ofcera dyżurnego?
?
Czy to coś zmieni? Oczywiście, że tak. Podoficerowie z podniesioną przyłbicą będą mówili: odwalcie się od nas. Macie oficerów to ich wyznaczajcie.
Trudno argumentować przy tylu za i przeciw. Myślę, że nawet opracowanie regulaminu nic nie da. Nawarstwiło się wiele "nieprawidłowości", które powielane w wielu JRG z dziada pradziada pokutują do dziś. Nowo przybyli są uczeni na zasadzie "fali" norm, które obowiązują (nie dotyczy to tylko ludzi systemu zmianowego), a własciwie powinny obowiązywać. Efekty są widocze tutaj.
Uważam, że podstawowy problem, to znowu pieniądze. Zapytacie dlaczego mieszam do tego pieniądze? Oto propozycja logicznej odpowiedzi.
Z braku pieniędzy nasi przełożeni są zmuszeni do kombinowania, jak zadowolić ludzi. Jednym ze sposobów dania komuś "podwyżki" jest awansowanie go, żeby awansować, trzeba wysłać na kurs, szkolenie, studia itd. Ludzie kończą naukę, dostają pieniądze i jest dobrze, ale czy na pewno? Oto na powiedzmy 20 osobowej zmianie pojawia się 4 oficerów, tyluż samo aspirantów i ze 10 podoficerów. Hm. zostaje 2 chętnych do noszenia stopni strażaka i starszego strażaka.
Uogólniając : powoduje się przerosty liczbowe w korpusach nie wynikające z rzadnych racjonalnych (poza podwyżkami) przesłanek.
Okazuje sie więc, że otrzymany awans (g.. wart - według nas) otwiera nam furtkę i pozwala wejść na wyższy stopień wtajemniczenia. Dla niektórych jest on tak wysoki, że nie może pełnić już funkcji podoficera dyżurnego. Ma ktoś stopień podoficerski i nie może już być podoficerem dyżurnym?
? Dlaczego bo jest niegodny? Czy może, to obraza?
Powiem tak jest to nieistotne. Jeżeli jesteś podoficerem, to możesz pełnić. A jak jest na zmianie za dużo oficerów i aspirantów, to złóż skargę na swojego Komendanta, że nie potrafi prowadzić
polityki kadrowej.
Pokręcone jest to moje myslenie, ale uważam, że jest to jedno z możliwych wytłumaczeń.
Poza tym jak widać z postów każdy przywiązuje dużą wagę do posiadanego stopnia, w mniejszym poważaniu mając zajmowane stanowisko. Może więc w likwidacji stopni upatrywać rozwiązań naszych problemów? Robić okresowe testy z wiedzy, które będą kwalifikowały do zmiany stanowiska ( ale pod warunkiem, że jest takowa potrzeba).
Na koniec przepraszam. Dzisiaj moje pisanie może być strasznie roztrzepane. No cóż będąc chorym może nie za bardzo spójnie przeprowadziłem swój wywód więc proszę o wyrozumiałość.
Walcie krytykę - będę usiłował bronić swoich przemyśleń. I pamiętajcie, że forum jest odwiedzane nie tylko przez strażaków. Piszcie tak, aby czytając swoje posty za kilka dni nie paliły Was policzki ( ze wstydu).
Na razie.