W mojej ocenie chłopak jest niewinny dopóki nie będzie miał prawomocnego wyroku skazującego. Zarzad zachował sie prawie właściwie. To prawie wynika stąd że zawiesił tą trójkę do czego nie miał prawa zgodnie ze statutem. Wiem o czym móię, bo na swoim terenie miałęm podobny problem. I rację ma Fredek. Jak potrzebuję pomocy to nie obchodzą mnie problemy i gierki wewnątrz OSP.
Co do jego niewinności (domniemania niewinności) to się zgadzam jak i również wieszania psów na nim - pamiętajcie, że znacie relację tylko jednej ze stron dodatkowo przekazaną przez media.
Co do tego, że zostali niesłusznie zawieszeni też się zgadzam - mogę być w remizie i powiedzieć, że nie pojadę i
nikt mnie za to nie może ukarać - oczywiście w mojej OSP tego nie zrobię (bo nie ma tego typu akcji jak zaraz napiszę) ale jakbym miał wątpliwości co do stanu trzeźwości kierowcy czy d-cy to
uprzejmie dziękuję.
Ale co do ostatniego zdania to się nie zgodzę. Ja nie wejdę z aparatem do środka jeżeli:
- nie mam zaufania do drugiej osoby lub do roty zabezpieczającej
- nie mam zaufania do dowódcy (bo jest np. człowiekiem nieodpowiedzialnym/bez wyobraźni)
i to, że w środku są ludzie no to niestety... Moje bezpieczeństwo jest najważniejsze - i nie chodzi o to, że się boję że coś się zawali bo to się może zdarzyć zawsze i wszędzie i to jest ryzyko związane z tą robotą - ale o to, że nikt nie będzie w stanie udzielić mi pomocy jak już coś się stanie. Zdążyłem się już przekonać, na własnej skórze, gdy dowódca wprowadzał do wnętrza płonącego budynku rotę (złożoną z dwóch niedoświadczonych i niewyszkolonych ratowników przekonanych o swojej ogromnej wiedzy, umiejętnościach i nieomylności (taka normalka w naszym kraju)) bez roty zabezpieczającej (pomimo, że zwracałem uwagę na to, że taka rota być
musi 2in2out - stanu wyższej konieczności nie było) oraz bez zabezpieczenia odpowiedniej ilości wody. Nie minęło 10 sekund jak okazało się, że dwóch ratowników "wpadło" w pułapkę wodną. To, że nie ulegli poparzeniom zawdzięczają dwóm czynnikom:
1) pożar spowodował wypalenie się drewnianego sufitu, przez co większość gazów pożarowych wentylowała się grawitacyjnie
2) w strefie podsufitowej nie było dużej ilości gazów pożarowych (ze względu na pkt 1 oraz wiele dróg, którym gazy pożarowe się rozprzestrzeniały)
Mało tego d-ca prowadził rozpoznanie wewnątrz budynku bez aparatu ODO (w momencie gdy rota dotarła do źródła pożaru).