Korzystając z dogodności tematu.
Niestety w takich właśnie szczegółach (jak właśnie m.in. urlop "tacierzyński") objawia się nasza (strażacka) małostkowość w podejściu do rozwiązań (szumnie to nazwę) SYSTEMOWYCH.
Z jednej strony dumnie zasłaniamy się poświęceniem i służbą (stosunkiem służby) a z drugiej strony łapczywie chcemy wyegzekwować sprawę kilku dni urlopu, kilkuset złotych "sufitówki", nadgodzin....
To pierwsze ma oczywiście pokazać że przecież MY jesteśmy do dyspozycji 24h na dobę, poświęcamy się, czai się na nas zewsząd niebezpieczeństwo - więc nasze "wcześniejsze" emerytury są jak najbardziej uzasadnione.
A drugie z kolei pokazuje nas jako malutkich człowieczków, którzy z tym co sami utrzymują nie mają wiele wspólnego.
Niestety musimy się zdecydować co jest dla nas najważniejsze - czy duma, honor, poświęcenie, służba - a więc MORALNE prawo do powiedzenia każdemu w twarz: "tak, mnie należy się "wcześniejsza" emerytura, bo chronię Twoja dupę kiedy Ty śpisz, wchodzę tam gdzie Ty nigdy nie wejdziesz, robię rzeczy na samą myśl o których robisz w spodnie".
Czy też może ważniejsze jest to żeby mieć prawo do urlopu "tacierzyńskiego"? No bo szczerze - ilu z Nas skorzystałoby z możliwości pójścia na kilka miesięcy urlopu żeby posiedzieć w domu z niemowlakiem?
Coś za coś....