Schetyna złapał gumę – interweniował wóz strażackiTo była wielka chwila dla legnickiej straży pożarnej. Dzielni strażacy otrzymali wreszcie wóz bojowy, który będzie im niezbędny przy usuwaniu skażeń chemicznych. Nic więc dziwnego, że w momencie przekazania wozu, na miejscu musiał być wicepremier Grzegorz Schetyna. Minister spraw wewnętrznych i administracji miał jednak pecha. Wiozące go rządowe auto wojewody dolnośląskiego nagle złapało gumę. Ale na szczęście w pobliżu był komendant wojewódzki dolnośląskiej straży pożarnej Jarosław Wojciechowski, który w mig załatwił sprawę.
Jak udał nam się ustalić, Wojciechowski wziął wicepremiera do swojego samochodu, chwycił za telefon komórkowy i wydał polecenie podległym sobie strażakom z jednostki w Kątach Wrocławskich: pojechać na miejsce i pomóc pozostawionemu ministerialnemu kierowcy w uporaniu się z problemem.
"Resortowy samochód, a więc nasz" - Na miejsce udał się wóz strażacki – relacjonuje nam kpt. Remigiusz Adamańczyk, rzecznik prasowy wrocławskiej straży pożarnej. Potwierdził, że zgłoszenie otrzymali od Wojciechowskiego. Jak tłumaczy rzecznik, rządowa limuzyna, to "resortowy samochód, a więc nasz" i "dlatego strażacy ruszyli z pomocą". Okazało się jednak, że wóz przyjechał za późno, bo kierowca sam uporał się z problemem.
Pitera: To nie jest etyczneO komentarz do całej sprawy poprosiliśmy Julię Piterę, pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją. - To nie jest etyczne, to jest zachowanie które nie ma umocowania w przepisach prawa – grzmiała Pitera. I dodała: – Każda służba wykonuje te zadania, do których jest powołana – uważa minister, która jeszcze raz podkreśla, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Minister studzi emocje Gdy ujawniliśmy, że chodzi o wicepremiera Grzegorza Schetynę, minister zaczęła studzić emocje. - On jest osobą chronioną, jeździ z BOR-em – zauważyła Pitera. Jak to określiła, "trudno jej powiedzieć" czy ta sytuacja była etyczna. - Jeżeli mieliśmy do czynienia z ewentualnym zagrożeniem, to być może ta sytuacja jest uzasadniona – uważa minister.
Schetyna nic nie wie o strażyPoprosiliśmy o komentarz wicepremiera Grzegorza Schetynę. Odpowiedziała nam rzecznik ministra Wioletta Paprocka. Przyznała, że wiozący wicepremiera samochód złapał gumę. Ale zastrzegła, że "Grzegorz Schetyna nic nie wie, czy była na miejscu straż pożarna". - Pan premier nie zanotował tego, że przyjechała straż i nie wydawał żadnego polecenia - mówi rzecznik ministra.
Nadgorliwość czy usłużność- Komendant straży wykazał się dużą nadgorliwością w usłużności wobec premiera i niewiarą w umiejętności fachowe kierowców – uważa Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego. Według niej, "straż nie powinna jeździć i wymieniać koła w samochodzie wicepremiera". – Nie od tego jest wóz straży pożarnej – przypomina Kopińska. Próbowaliśmy także dowiedzieć się od samego komendanta wojewódzkiego, czy często jego strażacy pomagają ludziom w kłopotach z kołami. W jego gabinecie poinformowana nas, że "komendant wyjechał za granicę i jest nieosiągalny". Przed objęciem funkcji szefa dolnośląskiej straży pożarnej, Wojciechowski pracował w jednostce w Kątach Wrocławskich.
Krzysztof Skórzyński TVN24, Tomasz Kaliszewicz tvn24.pl//mat_________________________________________________________________________________________________
Co sądzicie koledzy o tej całej sytuacji?
Mnie najbardzje spodobał się fragment:
Schetyna nic nie wie o straży coś w stylu Bogusia Lindy