Krótkie spojrzenie na temat z drugiej strony tj. dyżurnego PSK
Ogranicze swoja wypowiedź do uwag na temat współpracy z kol. Druhami.
Co mi odpowiada:
- kompetencja - kazdy wie co do niego nalezy i co ma robić;
- krótkie i rzeczowe przekazywanie informacji (zwłaszcza droga radiową) - bez zbędnych opisów przyrody;
- znajomość swojego miejsca w szeregu i wykonywanie poleceń bez zbędnych dyskusji;
Co mnie wkurza:
- kiedy zadysponowany do stodoły zastęp OSP przyjeżdża i twierdzi, że zapomnieli wideł a potem jadąc po wodę nie ma ich godzinę;
- kiedy gasząc jakaś trawę mam dokładna relację co, jak i kto właśnie macha tłumicą a kiedy przyjeżdżają jako pierwsi np. do pożaru budynku mieszkalnego to pełna konspiracja - a mnie naciska WSKR, 01 itp. ;
- kiedy jakis prezes czy inny działacz zwalnia mnie z roboty !!!
- nagła utrata łączności - jadąc do zdarzenia najpierw co 2 minuty pytają o drogę blokując kanał a kiedy PSK woła, że mają dojechać na miejsce nie alarmowo albo zawrócić następuje całkowita przerwa w łączności;
- kiedy podają nierzetelną informację o sytuacji tylko po to żeby zastępy z sąsiedniej wsi nie działały na ICH terytorium;
- kiedy np. 4 godziny po zakończeniu działań w dalszym ciagu nie mam informacji końcowych, zgłoszonego powrotu do remizy a próby wywołania, dodzwonienia są "niemozliwością";
- pisanie skarg do wójtów, komendantów powiatowych, wojewódzkich "bo on (tzn. dyspozytor) nie dysponuje naszej dzielnej jednostki" tak często jak powinien;
- próby zrobienia mnie w konia z kombinowaniem lewych interwencji - bo gmina coś tam płaci ;
- kiedy do interwencji przyjażdżają sami prezesi, byli prezesi, naczelnicy, byli naczelnicy i inni zasłużeni członkowie - wszyscy chcą rządzic a robić nie ma komu;
- kiedy nikt na samochodzie nie pamięta swojego kryptonimu;
- kiedy zblokują radiostację nadając na cały rejon goracą dyskusją na ..........(temat do wyboru)
- kiedy wyje syrena każdy z członków dzwoni na alarmowy i pyta co się dzieje (ze trzech conajmniej od razu zgłasza wyjazd samochodu do interwencji);
- zwracanie sie per "chłopcze" (zwłaszcza przez telefon) przez jakiegoś prezesa;
- ciągłe dopominanie się o sprzęt ratownictwa drogowego, kiedy prawdopodobieństwo wyjazdu danej jednostki do wypadku jest b. małe a i umiejętności w tym zakresie też nie te;