Zgadzam się z cul2, że jak nie ma co robić to chłopcy bawią się w wojnę
Moja teoria jest taka,nasi decydenci dowiedzieli się ,że powoli wychodzimy z nadgodzin, dlatego znaleźli nam problem (wojsko jak się nudzi to mu się w głowach pie....li ).
Pracuje już parę lat w PSP i wiem ,że jeszcze trzy lata wstecz w sytuacji nadzwyczajnej (czyt. powódź,burza,wojna, itp) dzwonię do strażaków i mam 80% ,nie zmiany, ale całego stanu jednostki(w tym czasie ludzie sami dzwonią i pytają czy są potrzebni ).
Ale teraz mamy dyżury domowe i w razie potrzeby dwóch strażaków do zciągnięcia.