Cześć wszystkim.
Panowie (i Panie, jeżeli są). Jeżeli chodzi o szkolenia to również mogę się pochwalić pewnym sukcesem. Otóż oprócz szkoleń dla każdej ze zmian w naszych JRG (robiłem materiały do pracy magisterskiej) udało mi się niedawno uczestniczyć w KKS w naszym Ośrodku Szkolenia, gdzie przećwiczyłem z kursem kilka rzeczy. Mam wrażenie, że szkolenie podobało się chłopakom, bo widać było zainteresowanie. Druga sprawa jest taka, ze w lipcu i w sierpniu bedę przynajmniej dwa razy na każdej zmianie w JRG opowiadał o tych zagadnieniach, więc to też pokazuje, że jak się ktoś zakręci i mu zależy, to wszystko można załatwić.
I tu nawiążę do wypowiedzi Bulona: a i owszem, da się. W dniach 17-22 czerwca b.r. uczestniczyłem w Międzynarodowych Warsztatach Ratowniczych organizowanych przez SGSP na poligonie Akademii Obrony Narodowej (Wesoła, Rembertów). Jest to ten popularny poligon dla podchorążych po trzecim roku nauki, który już od czterech lat ma wymiar międzynarodowy. Wkręciłem się tam zupełnie samodzielnie, gdyż chciałem prowadzić zajęcia. Udało mi się to załatwić z moim wojewódzkim i z Panią Komendant-Rektor szkoły i dostałem zgodę na uczestnictwo. Musiałem wziąć urlop (żeby nie komplikować sprawy, w końcu moja obecna domena to administracja
) ale najważniejsze uczestnictwo i to, że coś się dzieje. W poligonie uczestniczyli strażacy z Litwy, Łotwy, Estonii, Ukrainy, Rumunii, Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Prowadziłem dla nich i dla podchorążych (byli podzieleni na 3 grup językowe: rosyjską, niemiecką i angielską) zajęcia z udzielania pomocy poszkodowanym strażakom i samoratowania i choć przyznam, że organizacja wszystkiego pozostawiała trochę do życzenia, to najważniejszy był sam udział i kontakt z ludźmi z zagranicy. Szczególnie zależało mi na kontakcie z Niemcami (przyjechał mój kolega, który w Hamburgu jest odpowiedzialny za opracowanie i wdrożenie koncepcji GSR mówiąc ogólnie, czyli od szkolenia, poprzez dysponowanie po działania) no i oczywiście z amerykanami, o których przyjeździe dowiedziałem się na tydzień przed rozpoczęciem. Bardzo dużo z nimi rozmawiałem i podchorążowie, takie mam wrażenie, też dużo z tego wynieśli. Oczywiście ważne też są zdobyte kontakty, liczę na materiały od kolegów (to mi obiecali). Jeden z nich pochodzi z Phoenix w Arizonie, gdzie pewien czas temu zdarzył się wypadek śmiertelny. Witold dużo o tym pisał, chodziło o strażaka Breta Tarvera. Po jego śmierci departament przez ok. 2 lata zrobił chyba wszystko, co można w dziedzinie samoratowania i ratowania kolegów, przeszkolili wszystkich strażaków, zmienili procedury operacyjne dot. działania, dysponowania itd. Stali się jednym z przodujących departamentów w tej dziedzinie, więc aż miło było pogadać ze strażakiem z tego departamentu. Drugi z kolei był instruktorem i jego uwagi praktyczne podczas prowadzonych przeze mnie szkoleń były bardzo cenne.
Podsumowując, chciałem pokazać, że jeżeli się chce, to można. Ja jak mówiłem poświęciłem swój urlop, żeby tam być. Nie wiem dlaczego temat nadal się pomija w szkoleniach, choć powiem, że w szkolnej JRG ćwiczono niektóre zagadnienia i byłem mile zaskoczony, gdy mi podchorążowie o tym powiedzieli (zgadnijcie na jakich materiałach bazowali?!?!?!? odpowiedź w linku poniżej ha!). Niestety człowiek, który łyknął temat niedługo odejdzie ze służby. Inna sprawa: w Estonii, gdzie ok. 1998 roku powstała szkoła strażacka, od samego początku jej istnienia ćwiczy się na zajęciach praktycznych te zagadnienia, więc i od nich dowiedzieliśmy się nieco ciekawych rzeczy. Pod koniec podeszło do mnie klika innych osób (m.in. z Łotwy, Ukrainy) z prośbą o kontakt i materiały. Panowie! Niedługo cała Europa zostanie opanowana !!!
A wracając do zdania rozpoczynającego akapit. Jak się chce to można, czego przykładem moja obecność na poligonie. Pytanie brzmi: dlaczego ludzie nie chcą?
Acha. Nie wiem czy juz ktos się chwalił, ale z Witoldem i jeszcze jednym kolegą przygotowaliśmy materiały w formie propozycji do szkolenia. Otrzymał je KG, który przesłał je do zaopiniowania do Szkoły Podoficerskiej w Bydgosczy. Nie otrzymaliśmy jeszcze oficjalnej odpowiedzi i nie wiem czy otrzymamy (sprawa mogłą gdzieś umknąć, tyle zmian personalnych było od tamtej pory, że wcale bym się nie zdziwił). Natomiast ja osobiście dzwoniłem i rozmawiałęm z ludźmi z Bydgoskiej szkoły i wiem, że materiał ocenili dobrze i że już wykorzystują część w działalności szkoleniowej. Mam nadzieję, że ta mała oddolna rwolucja powoli przekształci się w ogólnokrajowy trend, czego nam wszytkim życzę.
Pozdro
Szymon
P.S. Bulon: współpracuję z jednym z wykładowców w SGSP, wiem też że Panowie w taktyce interesują się tematem (jeden może to nawet potwierdzi na tym forum
) poza tym jeden z panów z podziału szkolnego (jak pisałem już powyżej) ćwiczył z podchorążymi te sprawy w trakcie służb w Szkolnej JRG (bo już nie jest to ZRG, jak wcześniej), ale obecnie jest na zwolnieniu i mówiono mi, że nie wiadomo czy wróci do służby. Myślę, że i więcej osób by się znalazło, ale pewności nie mam. Generalnie widać zainteresowanie, ale brakuje chyba jakiegoś zapaleńca, który by to kręcił, takie mam wrażenie. Musze natomiast powiedzieć, że jestem mile zaskoczony tymi wieściami (zdobytymi całkiem niedawno). Pokazują, że jest potencjał, myślę też że osoby interesujące się tematem mogłyby aktywniej uczestniczyć w dyskusji i organizacji ćwiczeń, szkoleń. Mi się udało wkręcić na poligon, mimo tego, że od ponad dwóch lat siedzę w biurze a ze szkoleniem poza pracą w JRG nie miałem dużej styczności (tylko poza służbą). Dlatego zachęcam wszystkich do współpracy, bo zagadnień do podziału spokojnie starczy
Pozdrowienia
Szymon