Wszyscy - przynajmniej tak myślę - jesteśmy wdzięczni temu, że forum i takie jak ten tematy istnieją. Temat wałkowany 3 rok, bez rozwiązania.
Nawet ZZ pomagając go załatwić jakoś nie mogą.
ZZ będący swego czasu, pozytywnie postrzegany przez stronę służbową, tematu nie rusza, bo w tym czasie temat jest niewygodny, a tu proszę czytam obecnie o inicjatywie ustawodawczej na temat załatwienia sprawy i chwała im za to.
Do projektu ustawy dotyczącej czasu pracy, która miłościwie nam panuje od 2005 roku przed jej uchwaleniem wnoszone były uwagi właśnie wskazujące na fakt niedoprecyzowania czasu służby co może być w późniejszym okresie nad interpretowane przez stosujących przepisy.
ZZ i chwała im za to walczą na polu sal sądowych, no cóż z tego co mi się przypomina już kiedyż jakiś sąd stwierdził niekonstytucyjność przepisów dotyczących czasu służby strażaka PSP bodaj w 1997 roku - proszę o poprawę jak błądzę.
No i co ... jedną bzdurę prawną zastąpiono drugą. Teraz można drugą bzdurę zastąpić trzecią. Tym samym na kolejne minimum 3 lata zamkniemy strażakom buzie a i sam materiał - strażacy ulegnie wreszcie zmęczeniu.
Kłopot polega, jak nie wiadomo na czym to na kasie nie ma pieniędzy ani na nowe etaty ani na opłacanie strażaka za godziny nadliczbowe. Więc taniej jest zrobić knota prawnego, żeby odciągnąć temat na lata aniżeli załatwić temat. Pozostaje nam podyskutować w temacie jeszcze długo i namiętnie
.
Osobiście twierdzą, że jak ktoś sobie nie pilnuje swoich godzin to na pewno nikt mu ich nie obliczy wg 40 godzinnego czasu służby w tygodniu. Po odsłużonym normatywie w okresie rozliczeniowym trzeba skorzystać z oddalenia się ze służby
np zaległe leczenie zęba powiązane ze zwolnieniem i takie tam. Po kilku latach niektórzy znajomi liczą nadgodzinki już w ponad tysiącu i zaczynają rozumieć, że warto je mieć ale nie więcej niż kilka dziesiąt - w końcu zawsze jest potrzebne kilka godzin do nieoczekiwanego odbioru