Źle się to czyta ale nie znaczy, że nie należy czytac.
nic tylko żale, żale. oj jak źle bidulkom w tej straży ogniowej. Przecież jest dla tych wszystkich, którym tak źle rozwiązanie. ja mam wam je podawać?
żartowałem. dialog ma kolosalna przyszłość. w końcu jako środowisko musimy zacząć mówić jednym głosem, jednak to nie może być głos dytktatu, oburzenia ZZ tylko dlatego, że znalazł się odważny człowiek, który poddaje naprawie chorą sytuację. Jak nazwać to, że niektórzy narozrabiali jak zając w kapuście a teraz brudną miskę to ma ktoś inny wylizać? dlaczego?
ja ponad dwadzieścia lat temu wiedziałem, ze w straży pożarnej się służy a nie pracuje, nigdy nie patrzę na zegarek czy minął już czas moich "obowiązkowych" godzin? jeśli służba (czytaj: inni, potrzebujący pomocy, Ci dla których jesteśmy, przez których ta firma ma w ogóle sens istnienia) jest w potrzebie to ja czuję się obowiązku by SŁUŻYĆ. jeśli ktoś traktuje to co robi od godziny do godziny, to prawdopodobnie bez wyraźnego polecenia przełożonych nie zrobi nic więcej oprócz tego co mu kazano zrobić. Inwencji i ambicji zero. O takich ludzi nam chodzi, takich ludzi nam ma być szkoda?
ja na szkoły nie rzucałem kamieniami, w całym swoim zawodowym życiu starałem się rozwijać. i co teraz mam? Jestem "znienawidzonym" przez zmianowch pracownikiem osmiogodzinnym, w pionie operacyjnym. za chwilę się pewnie dowiem, że to co przez tyle lat robiłem to do d.... ,bo bez tego da się gasić pożary i ratować ludzi. bo tylko podział bojowy się liczy itd...
Kochani związkowcy z jednej strony nawołujecie do jedności a z drugiej strony sami dzielicie strażaków na lepszych i gorszych. moje dwudziestoletnie doświadczenie mówi mi, że jedni bez drugich istnieć nie będą. natomiast mam już dość ujeżdżania na osmiogodzinnych. My nie jesteśmy gorsi. to fakt, że lwią część strażackiej, brudnej roboty wykonuje podział bojowy ale gdy przy zdarzeniu jest "jajo" to co najlepiej zrobić? zawołać znienawidzonego, nic nie potrafiącego ...itd. oficera w dyspozycji, aby to on podjął te trudne często kontrowersyjne decyzje. Popatrzcie jaki jest ciężar decyzji i jaka odpowiedzialność za ich podejmowanie, spójrzcie choćby raz z tej strony. spróbujmy się zamienić, ja na podziale jeszcze sobie poradzę ale wychodząc z biura zostawię dokumenty i... pusty komputer. to co w nim jest to efekt mojej pracy, często także po godzinach, to moje pomysły, które wdrożyłem w ten czy inny sposób w życie, to moje doświadczenie zawodowe. teraz będzie pole do popisu dla was - już widzę ilu chętnych jest na moje miejsce, już stoi kolejka, mój komendant będzie miał problem. przecież nic tylko pracować na osiem godzin, wtedy dopiero jest dobrze w straży. teraz ja co trzeci dzień tuż po godzinie 8.00 (siedem razy w miesiącu) rano będę wychodził z pracy, nie będę się martwił pismami, terminami, grafikami, godzinami służby, planami pracami, zawodami w maju i czerwcu, służbami w dyspozycji, zestawieniami, inspekcjami jednostek osp, zebraniami po godzinach, itd. nie będę się martwił tym, ze nawet na urlop nie można iść bo robota biurowa się odkłada i tak ją będzie trzeba później zrobić i nadrobić po godzinach (to po co mi taki urlop). zobaczycie jak to jest na osiem godzin.
zobaczcie jak mało "biurowych" tu pisze wiecie dlaczego? ja wiem.
gdybym był złośliwy wobec przełożonych (w głowie mi się to nie mieści) to teraz co trzeci dzień w pracy powinienem pracować jak karze mi mój zakres obowiązków, co trzeci dzień rozkładać lóżko w biurze, włączać telewizor, biegać, chodzić na siłownię, myć prywatny samochód itd, a co trzeci dzień o ile los pozwoli spać przez bite osiem godzin. wówczas moglibyśmy mówić o równości. póki co jeśli mówimy w ten sposób to ja 40 godzin tygodniowo (i nie tylko 40 godzin) służę, nie czuwam , nie odpoczywam. a ostatnio miałem mięć nawet wolną sobotę ale nie miałem, oj się działo. nadgodzin tez nie wybiorę bo po co mi nadgodziny - nikt za mnie nie zrobi roboty, tylko mi się nazbiera i będę musiał gonić.
a że zarabiam więcej – to też moja wina, bo jak wspomniałem, nie rzucałem na szkolę kamieniami, kosztem osobistych wyrzeczeń i finansów ukończyłem to co trzeba i się tego nie wstydzę. cóż skoro mówicie, ze podwyżki mają być równe dla wszystkich, bo żołądki są równe, ja mogę powiedzieć, że każdy ma głowę na karku, dwie ręce i możliwości - tez może iść do szkoły. dlaczego mam być ukarany za to, że byłem, jestem i będę ambitny? Wiem dlaczego unika się nauki w SGSP – to uczelnia techniczna, wiele przedmiotów ścisłych a wszyscy matematyki nie kochają. Skończyli więc – podobno zgodnie ze swoimi zainteresowaniami – religioznawstwo, politologię czy inne łapanie motyli, bo bardziej się czują w nietechnicznych warunkach. Jednak pilotem samolotu wojskowego nie zostaje się także po kursie modelarstwa i paralotni. Z całym szacunkiem ale aż tylu specjalistów po tych kierunkach moim zdaniem służba nie potrzebuje, więc Ci, których awans ominie niech się nie obrażają na cały świat aczkolwiek rozumiem też rozgoryczenie ludzi, bo w czasie gry zasad się nie zmienia. Po części był to ich własny wybór. Albo Warszawa i 500 km w jedną stronę przez 5 lat i inne perspektywy albo 20 km na filię Uniwersytetu i ....W końcu jakiś porządek z tym trzeba zrobić. Inna rzecz, że dobrze może w końcu określić te przydatne kierunki.
Dlaczego tyle miejsca na tym forum w wątku, który ma być pomocą dla Komendanta Głównego, poświęca się na czas pracy? to jest najważniejsze? dla mnie nie. dla mnie ważniejsze są rozwiązania systemowe, aby w końcu w rzetelny (nie na "łapu-capu") sposób oszacowano nasze potrzeby sprzętowe, potrzeby ubrań i sprzętu ochronnego, potrzeby remontowe itd... i co najważniejsze aby zastały one uwzględnione w budżecie Państwa. jak długo mamy jeszcze chodzić po prośbie ,po sponsorach? to jest układ chory i jako funkcjonariuszowi publicznemu jest mi niekiedy wstyd kiedy musze prosić o.... nie dla siebie tylko dla firmy aby jedni i drudzy mieli godne warunki pracy i służby. to jest dla mnie znacznie ważniejsze niz czas pracy. może dlatego, że już tkwię w tym prawie 22 lata.
Reasumując, Panie Komendancie Główny - życzę Panu wytrwałości, siły i cierpliwości w prostowaniu strażackich spraw. to niełatwe zadanie jeśli wszystko trzeba uzgadniać ze ZZ a Pan i tak za wszystko odpowiada. dla mnie najważniejsze jest zapewnienie odpowiednich środków w budżecie Państwa na sprawy wspomniane powyżej, ugruntowanie wysokiej pozycji PSP jako jedynej firmy zapewniającej społeczeństwu tak szeroki wachlarz usług dostępny w przeciągu czasu potrzebnego na ogłoszenie alarmu i dojazd do miejsca zdarzenia. Konieczne jest wyprostowanie sprawy dyspozytorów MSK/PSK pod względem zaszeregowania, odpowiednia praca w ty miejscu to połowa sukcesu dowodzącego akcją, to ten gość kreuje działania ratownicze i winien być za to doceniony. W stanowiskach kierowania póki co tylko się dokłada obowiązków i wymagań i w zamian za to co? Kolejna sprawa to spowodowanie w siatce płac czegoś, co przyciągało by jednak do systemu ośmiogodzinnego – nie czarujmy przy propozycji: 7 grupa w systemie zmianowym i 7 grupa w systemie codziennym wiadomo co kto wybierze. niedługo zabraknie nam osób w biurach a mimo wszystko jedni i drudzy są wszak potrzebni. Ważną rzeczą jest zakaz prowadzenia przez kogokolwiek z rodziny wszelkiej działalności związanej z naszą branżą.to co dzieje chociażby w gronie rzeczoznawców, firm sprzedających usługi i sprzęt pożarniczy to nic innego jak czysta korupcja. Często muszę się wstydzić za kolegów i pewną agencję od programu pt. „Pali się” – to podobno jest szkolenie.
A na zakończenie wszystkim zazdroszczącym pracy ośmiogodzinnej w podziale bojowym proponuje nowy system pracy: również ośmiogodzinny : zmiana poranna, popołudniowa, nocka i tak tydzień po tygodniu jak cywile mają w swych zakładach pracy, aż do wyrobienia normy czasu pracy. Wszak bardzo dobry system. tylko 20 – 22 dojazdy, spaprany cały tydzień, zero możliwości fuchy itd. na tym ma to polegać,ze jedni drugim wygarniają? Doceńmy to co mamy, nawet 48 godzin i przestańmy szarżować. Na naszej kłótni wiecie kto skorzysta – „bracia Policjanci”, którzy rzucą się na lwią cześć środków z ustawy modernizacyjnej, bo będą do tego przygotowani a my... znowu do sponsora i żebrania ciąg dalszy. Apeluje do związków zawodowych, by ich stanowiska
w wielu sprawach były kontsruktywne a nie destrukcyjne, by odpuścić trochę i załatwić jak najwięcej , nie ważne pod jakim sztandarem, ważne dla kogo dla NAS. Przestańmy się wzajemnie kopać i zróbmy coś wspólnie
Pozdrawiam wszystkich obiektywnie patrzących na sprawy i przepraszam urażonych. Przypuszczam, że mi się nieźle dostanie ale inność nigdy nie była lubiana w tym kraju.