Cóż, ja kilkanaście lat temu zaryzykowałem i podjąłem służbę tam, gdzie były braki zgłoszone do szkoły. Co prawda mam grubo ponad dwieście km do domu ale nie narzekam. U siebie w okolicy ówcześni komendanci bez niczego mówili mi, że maja miejsce ale trzymają go dla strażaka, który kończy za rok, albo dla kogoś innego, albo będzie nabór itd. Cóż pchać się tam, gdzie za bardzo nie chcą aspiranta było bez sensu. Najbliżej mogłem zostać kierowcą ale to i tak było jakieś 60 km od domu.
Panowie z mojej perspektywy na zesłaniu nie jest źle, jedzie się do pracy a nie szukać pracy to raz, wiele komend ma jakieś pokoje gościnne (u mnie nawet takie dwa pokoje z łazienką) na pierwsze miesiące wystarczyło. Byli tacy co się przenosili a przez cały okres służby mieszkali w takich pokojach (koszty
) ja osobiście szybko wynająłem coś małego na mieście.
Ogólnie ja sobie taką przygodę chwalę, zostałem i nie żałuję.
Oczywiście rozumiem problem w przypadku strażaków, którzy mają rodziny (żony, dzieci) - tutaj może być źle.
Reszta to przygoda he he.