Witam po dłuugiej (?) urlopowej przerwie.
O zadaniach prezesa juz było – wszystko jest chyba jasne. Niejasnym jednak na pewno pozostaje dla karoli 998 pytanie – co dalej?
Powiem tak, żadne odwoływanie, czy to ze stanowiska w Zarządzie, czy też wykreślanie z szeregów czynnego członka wcale nie jest proste. Przechodziłem to już. I właściwie nie chodzi tu wcale o poprawność działań administracyjno – statutowych, ale o dylematy moralne, potencjał jednomyślności i zgody na takie działanie w Zarządzie.
Znana jest mi historia sąsiedniej jednostki, gdzie powołano na prezesa człowieka, który miał wizję i ogromne chęci naprawy katastrofalnej sytuacji w jednostce. O dziwo nie wynikała ona wcale z braku opieki UG (posiadają sprzęt, ubrania specjalne, paliwo itd.), czy też KM PSP. (próbują ich szkolić) Po prostu dziwna mentalność tamtejszych mieszkańców powoduje dziwne zachowania w stylu „dostaliśmy – ale to mało” oraz „ nie Wasz interes, to nasza sprawa”.Szybko pozbyto się „rewolucjonisty”, bo nie pasował do ogółu. Jego następca był uległy i nie wymagał, tak więc jednostka staczała się nadal. Pewnego razu przegięli panowie tak mocno, że ZGminny mocno zaczął konsultować się z ZWojewódzkim i Powiatowym na temat wykluczenia jednostki ze Związku za działalność niezgodną ze statutem. Miękkie serce Wójta Gminy jednak przekreśliło tą procedurę (pisałem o niej kiedyś w którymś ze swoich postów). Ostatnio dotarła do naszych uszu wiadomość, że zwołano Nadzwyczajne Walne Zebranie, na którym miano pozbawić członkostwa człowieka, który tak naprawdę tą jednostka rządził jak cesarz (jest naczelnikiem) i tak właściwie odpowiada za całą sytuację. Cała odwaga jak widać opuściła członków jednostki, bo w/w druh nie został ani odwołany, ani skreślony z listy członków. Cała nadzieja Komendanta Gminnego poszła w diabły. Ponoć w związku z taką sytuacją ma pisać do KM pismo (w trosce o ratowanych i innych ratowników) o zgodę na działania tejże jednostki tylko na terenie własnej miejscowości. Nie dziwię się, PR straży cierpi bardzo, kiedy widzi się na drodze krajowej „strażaka”(?) w adidasach, jeansach, moherowym sweterku z hełmem na głowie, jak używając podwórkowej łaciny wydziera się do swoich współtowarzyszy, próbując wykonać rozwinięcie linii gaśniczej w kierunku i tak już ugaszonego przez inną jednostkę samochodu.
Jak widać chcieć, to nie zawsze móc.
Najprostsza formą walki z „niepasującym prezesem”, to po prostu nie wybieranie takiego kandydata do funkcji w Zarządzie. Często popełnia się błąd na zasadzie „był już prezesem, to wie z czym to się je”. Nic bardziej mylnego. To oczywiście odnosi się do każdego, mającego zamiar pełnić funkcję w Zarządzie.
Chcę też dodać (jako prezes), że zdarzają się nieraz chwile, kiedy trzeba podjąć szybkie decyzje bez konsultacji z Zarządem. Oczywiście wtedy potrzebne jest nie tylko wzajemne zaufanie ale również świadomość, że ponosi się ewentualne konsekwencje swoich działań.
Nie bójcie się na zebraniach sprawozdawczych mówić o tym, co naganne i niewłaściwe było w działaniach zarządu przez ubiegły rok. Na tym właśnie polega demokracja i minęły już czasy kiedy wszystkim żyło się dostatnio i wygodnie a partia wyznaczała kierunek myślenia. Doceńcie co zostało Wam dane i kierujcie się mądrymi wyborami kandydatów. (Póki jeszcze można
)