No, cóż. Pamiętajmy, że w większości jednostek porozumienia dotyczące KSRG podpisywano prawie 10 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło.
Zobowiązaliśmy się – to prawda – do gotowości, ale cóż, coraz gorzej jest te zobowiązania realizować. W luźnych rozmowach np. z chłopakami z operacyjnego, dowiadujemy się, że doskonale orientują się w sytuacji, wiedzą jak jest, ale po chwili informują, że w przypadku „zawalenia” wyjazdu, będą ostro reagowali. Takie ich zadanie.
A prace nad KSR jak trwają(?), tak trwają.
Trzeba się obudzić i powiedzieć wprost, że bez pomocy państwa, takich zadań nie da się realizować na wariata pospolitym ruszeniem, jeśli oczywiście chce się posiadać takie profesjonalne rezerwy. No i trzeba pamiętać, że „piniędze to nie wszystko” i ważny jest w tym wszystkim czynnik ludzki. W naszej jednostce jest sześciu kierowców. Dwóch z nich, to ratownicy-kierowcy PSP z 1 i 2 zmiany. Ale co robi strażak po skończeniu służby? Oczywiście zapitala do drugiej roboty, bo trzeba z czegoś żyć. Pozostali trzej kierowcy – pracują jako kierowcy w prywatnych firmach. Więcej czasu spędzają w trasie niż w domu, wiadomo, trzeba zarabiać. No jest jeszcze szósty kierowca – jest rolnikiem. W sezonie zimowym – dostępny prawie na każde wezwanie. Ale juz od wiosny więcej czasu spędza w polu. Fajnie, jeśli pracuje akurat na polu w pobliżu. Potrafi wtedy szybko wyprząc sprzęt i zagina ciągnikiem do remizy. Nie muszę wspominać, że „ustawowe” 5 minut bierze wtedy szlag.
Do tego wszystkiego trzeba dołożyć ochotników, którzy coraz częściej wyjeżdżają za chlebkiem za granice naszego miodem i mlekiem płynącego kraju. Dwóch juz mi odpłynęło, szykuje się kolejnych dwóch. Ja ich nie zatrzymam, nie mam zresztą żadnego prawa, poza tym, co mam takiemu człowiekowi powiedzieć: Zlituj się, osłabiasz jednostkę, mamy zobowiązania???
Robimy, co możemy, staramy się, ale nie wykluczone, że i nam przytrafi się zawalenie wyjazdu. Niestety, taka jest proza życia.
Emer – i ja popieram Twoją wypowiedź. KSRG, to nie zabawa – ale musisz zrozumieć, że są rzeczy, których ustawa nie przewidziała.
Czy dla dobra swojej jednostki – rzuciłbyś na szalę dobro swojej rodziny?
Może i tak, w końcu to Twój zawód – ale w przypadku OCHOTNIKA, ten dylemat zdaje się być przesądzony na korzyść rodziny.
Pozdrawiam