Tak, wiadomo, z tymi wyjazdami bez kursów (nie mówię o młodzikach, bo to wbrew pozorom inna para kaloszy) to praktyka godna potępienia...
A z drugiej strony zapytam - co ile lat u was są kursy organizowane?
A jeśli nawet są raz do roku, to ile jest na nich miejsc? Starcza dla wszystkich? A może jednak ktoś ma pierwszeństwo, bo jest w bardziej obciążonym regionie, jest z KSRG, ma znajomości?
Tak jak 7 lat jestem w OSP, tak od tego czasu był jeden kurs podstawowy, który w dodatku wypadł tak niefortunnie, że nikt go nie ukończył z powodu zbyt niskiej frekwencji... Bo jednak lepiej mieć pracę i co do gara włożyć, niż mieć papierek. Z innymi kursami IMHO nie jest tak źle, bo jak są to fajnie, a jak nie ma to też tragedii nie ma.
W każdym razie jak ja mam pełnoletniego gościa z ważnymi badaniami przez 3 lub 4 lata trzymać poza autem, i nawet do durnej trawy nie pozwolić mu jechać, to się wypnie na taki układ i zrezygnuje. A z drugiej strony wyszkolonych ludzi coraz trudniej utrzymać, jeździć nie ma z kim - młodzi przez góra 5 lat próbują swoich sił w tym kraju, z reguły przed 25 rokiem życia wyjeżdżają za chlebem... I co, gość 4 lata czekał na kurs, potem po roku wyjechał i znowu nie mam z kim jechać, ani przeszkolić na dowódcę...