Zacząłem czytać wczoraj przed snem, ale szybko przerwałem żeby się niepotrzebnie nie denerwować przed służbą. Teraz wracając do tego tematu ciśnienie zgodnie z przewidywaniami podskoczyło. Kolejna bzdura, bubel i świstek papieru, nie nadający się nawet do podtarcia wiadomo czego. Zamiast wprowadzać nowy system szkolenia proponuję na początek wprowadzić badania psychiatryczne dla KG, bo jak widać niektórych tam zdrowo po....ło od dostatku.
Napisano literacką fikcję, złudzenie tego, że coś się dzieje w kierunku właściwego szkolenia ochotników. Wymagania oderwane od rzeczywistości, możliwości komend i możliwości OSP. Szkolenie w PSP, poza niektórymi szlachetnymi wyjątkami, leży, kwiczy i obumiera męcząc się we wstrząsie hipowolemicznym spowodowanym ubytkiem chęci, motywacji i możliwości właściwego funkcjonowania. I przekładanie tego na OSP musi się skończyć źle, żadne zabiegi w postaci zasad i wytycznych tego nie zmienią. Pisze się co chwila "wymagane", "powinien", "musi", "koniecznie" i inne określenia mające na celu zrobienie ze strażaka-ochotnika parobka PSP, nie dając nic w zamian. Obecna niewydolność komend w zakresie szkoleń po wprowadzeniu takich zasad wzrośnie kilkukrotnie, a pracownikom wydziałów operacyjnych pozostanie tylko okopanie się i wywieszenie białej flagi.
Kolejna rzecz - większość punktów to puste frazesy, bez odniesienia do faktów i możliwości wykonawczych. Określenia na zasadzie "niech ktoś to jakoś zrobi". Zapomniałbym - jeszcze najlepiej "na właściwych zasadach" i "wg dedykowanych programów" etc.
Co do możliwości wyjazdów do akcji strażaka OSP przyjętego do PSP - po tym wszystkim zmieniam zdanie. Efektem zasad jest zgłaszanie się ludzi do OSP żeby zrobić kursy, najlepiej elearningowo, eksternistycznie i w ogóle jakoś to będzie. Poza tym ochotnik ochotnikowi nie jest równy. Widziałem kursy w różnych powiatach. Niektórym "wykształconym" bałbym się taśmę ostrzegawczą do ręki dać.
Ktoś przywołał sytuację z USA - owszem, zgoda, tylko że nie w naszych realiach. Jest różnica między wyszkoleniem strażaka a uczestnictwem tegoż strażaka w kursie. I to nie delikatna, a drastyczna.