Rozmawiałem kilka dni temu ze znajomym (cywilem) który jest krewnym komendanta miejskiego jednej z komend w Wielkopolsce. Rozmawialiśmy o sytuacji PSP, naszych podwyżkach, emeryturach itd itd. Padł też podobny zarzut ze strony znajomego pod adresem jego krewnego w PSP że nie angażuje się w protest strażacki. Odpowiedź tegoż 01 była krótka i coś w ten deseń: "jeśli poprę protest, mam do wyboru: od jutra jestem szeregowym strażakiem lub piszę podyktowany uprzednio przez KW wniosek o wcześniejszą emeryturę".
Komentując tą wypowiedź: nie mamy co liczyć na naszych przełożonych bo oni są albo politycznie (biznesowo) uwikłani, albo siedząc na stołku przyrośli do niego tak bardzo że rozdzielenie z nim byłoby niezmiernie bolesne (kasa, przywileje, prestiż, władza itd.). Z drugiej strony należy stanąć przed lustrem i samemu odpowiedzieć sobie na pytanie: czy gdybym ja był takim 01 to czy zaryzykowałbym to wszystko aby się wychylać? Odpowiedź nie jest prosta ale patrząc na ludzi którzy (rzadko bo rzadko ale jednak) z podziału awansują do biura na wyższe stanowiska dowódców JRG czy 02 itd. mogę stwierdzić że punkt widzenia błyskawicznie ulega zmianie.
Mam też odpowiedź do postu w którym ktoś porównywał nas do środowiska pielęgniarek, lekarzy itd. Tego się porównać nie da, bo tam dla każdego lekarza to jest praca (niech nikt nie pisze o powołaniu bo się uduszę ze śmiechu) i nikt go nie zwolni, bo na stołkach troszkę wyżej też siedzą lekarze i pielęgniarki i środowisko jest zdecydowanie bardziej skonsolidowane, a u nas mundur, rozkaz i wszelkie patologie z tym związane. A że większość komendantów prawdziwą służbę na podziale zna tylko "z lotu ptaka" to inna sprawa. Panowie w większości zaraz po aspirantkach lub głównej trafiali za biurka i praktycznie bez kontaktu ze służbą i brudzenia sobie rączek robili kariery lądując na stołku 01.