Pszemek, docieranie mlodych nie powinno miec nic wspólnego ze znęcaniem się to jest pewne, pewne jest również to, że pewnie każdemu z nas wydawalo się kiedy sami bylismy na unitarce, że ten czy inny sie na nas uwziął?
Słusznie pisał onegdaj Stanisław Staszic:
...takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie...
Szkoła, nie tylko pożarnicza orócz edukacji typowej dla jej profilu powinna równiez kształcić charaker przyszłego pracownika. Charakter niestety każdy z nas ma odmienny, więc najlepszym sposobem ukaształtowania charakterów w zbiorowisku ludzi jest dyscyplina, ale ta z kolei nie powinna przekraczać granic absurdu lecz wyrabiac odpowiednie cechy pozwalajace na dostosowanie jednostki do pracy w specyficznej grupie i warunkach. Czy zauważyliście, że w ciągu ostatnich kilku - nastu lat sukcesywnie obniżał się poziom dycypliny w szkoalch pożarniczych? Duży, moim zdaniem, wpływ na to miało wiele czynników nie zawsze zależnych od kadry kierowniczej szkól. Poczatek lat 90-tych to szeroko rozumiana i wprowadzana w wojsku "humanizacja" - likwidacja fali, zmiany nazewnictwa z obywatel (co kojarzylo się głównie z PRL-em) na Pan, co znowu nadało nową wartośćosobom funkcyjnym. To co było uznawane za złe i kojarzone z poprzednim systemem odchodziło w niebyt, nie zastępowano jednach wykreślanych z życia szkolenego (i nie tylko ) przepisów nowymi!! Do dzisiejszego dnia bazujemy w PSP tylko na Ceremoniale pożarniczym! Ostatni Regulamin SW KG nosi datę 1976 roku!!
Dla przypomnienia, chociaz jak wspominalem w wojsku następowaly zmiany (szczególnie w umysłach absolwentów Akademii Wojskowych w Moskwie i Leningradzie) to powstawały opracowania dotyczace zasad dyscypliny wojskowej w latach 1990-2005 powstało ich 360 szt.!!
Wspominki: na początku lat 90-tych kończyłem SChP w Poznaniu, w okresie własnie przełomowym - humanitaryzmu w wojsku, a przez to i w straży pożarnej (jeszcze wówczas nie PSP).
pamietam swój 1 dzień w szkole. Zbiórka w dwuszeregu, podzial na plutony, krótka przywitalna gadka późniejszego d-cy kompanii (którego serdecznie pozdrawiam pan L.N - mł.bryg lub bryg. już chyba) zakończona sentencją: To jest twarda pruska szkoła życia, po godzinach naszej pracy dyscypliny uczyć będą Was, wasi starsi koledzy!!
No i co? pomogło dostalismy swoje w dupę, ale nie beczeliśmy później w pracy, że w szkole tego nie robiliśmy. Najlepsza nauka to szmata i szczota! nikt nawet by nie smiał zadzwonić do "wójka" w KG żeby pomógl "bo nie daję rady", zami byśmy go zajeb..li. Teraz słyszę, że w szkołach są sprzątaczki, kadeci ani podchorążowie nie musza sprzątać, no może w swoich pokojach. Chwalenie się "wójkami" oraz ich interwencje stało się normą, całkowity upadek moralności. Ludzie jawnie chwalą się, że ktos ich wepchał do szkoły, że ktos ich przez ta szkołę prowadzi oraz, że później tata, lub ów wójek załatwi dobre stanowisko w komendzie. Calkowita porażka systemu i całkowity bark jakichkolwiek chamulców w dążeniu po trupach do z góry (najczęściej już w szkole) upatrzonego stanowiska!