Panowie, ta dyskusja dotyczy bardzo ważnej sprawy, z natury rzeczy nie do uregulowania w sposób definitywny. Poniżej kilka refleksji, dla ułatwienia twórczej improwizacji na mniejscu zdarzenia.
1. stosujemy 4 pasy, w poprzek, ( rece pod pasami), nie jest ważne, gdzie jest zaczepiony haczyk, ważne, z którego otworu noszy wychodzi pas - to ma znaczenie, jak trzeba ominąć np. szczelinę złamania lub ranę, nie mocujemy pasów ukosem
2. klocki najpierw mocno przykładamy do barków, a dopiero potem do glowy - położenie otworów względem uszu nie ma znaczenia
3. nie robimy pętli ani kokardy z pasów na stopach
4. dobrze przymocowanego poszkodowanego można, jak trzeba, obracać dookoła osi długiej, za to należy unikać przewyższenia głowy lub nóg
5. po urazie kregosłupa może wystąpić wstrząs rdzeniowy - bez bladości skóry kończyń, bez przyspieszenia tętna, ale z niskim ciśnieniem krwi i brakiem zdolności do skurczu naczyń krwionośnych - pionizacja takiego poszkodowanego to bardzo poważne ryzyko
6. ale dobrze przymocowany poszkodowany może być, (skoro czasem musi) spionizowany - nieznacznie się "obsunie" w pasach - wystarczy ew. poprawić klocki - warunek bezpieczeństwa to właściwie poprowadzone i zaciśnięte pasy, by kregosłup "wisiał" na obręczy barkowej, a nogi na obręczy biodrowej
7. ewakuacja w zadaniu Miko: najlepiej nosze typu deska umieścić w noszach wysokościowych - wannowych lub koszu.... producenci niektórych desek nie określają wysokości przemieszczania i zakładają uchwyt ręczny, a nie narzędziem działającym na mniejszej powierzchni... ale skoro odstępujemy od zasad , to:
- technika wykorzystujaca dr. przystawną jest opisana dość dokładnie po polsku - wydaje się lepsza , niż niemieckie zdjęcia ze str 5 pokazujące drabinę przystawioną pionowo, a więc bez uprzedniego wykorzystania do dotarcia do poszk, albo przestawioną - strata czasu... dla bezpieczeństwa proponuję linki od strony głowy przepleść/przewiązać przez kilka otworów odpowiednio po każdej stronie
- można również zsuwać nosze ułożone w poprzek drabiny - asekurowane przez schodzącego po niej strażaka i "spuszczane" likami z góry - ważne, aby obie liny ( główna i asekurująca) były przymocowane do środka noszy, a nie, jak to czasem się robi, jedna do "głowy", a druga do "nóg" -to nie są linki sterujące! - nosze "jadą" po bocznicach - dla zmniejszenia kąta można prowadzić ewakuację np. na dach samochodu pożarniczego , a następnie na ziemię
- w razie konieczności ewakuacji przez strop lub np. ścianę przewróconego wagonu kolejowego należy rozważyć wykonanie tak długiego przebicia, aby raczej przemieścić nosze z poszkodowanym przekręcone na bok o 90 stopni (jeżeli wymiar przednio-tylny jest mniejszy niż szerokość noszy), niż go pionizować (tu widać oczywista konieczność dysponowania sprzętu wysokościowego do wszystkich zdarzen na szlakach kolejowych)
- w razie konieczności pionizacji należy ją tak przygotować, aby trwała jak najkrócej, czyli np. usunąc gruz spod otworu, aby się nie potykać, sprawdzić wymiar otworu w aspekcie wysokości mocowania bloczka - czy będzie można "zukosowac" nosze jakby trójnóg był za niski, bo inaczej nosze się zaklinują i trzeba będzie opuścić z powrotem, sprawdzić możliwości "odebrania" poszkodowanego powyżej otworu - liczba ratowników z uwzględnieniem obsługi, np. trójnoga, sprawdzić mocowanie lin do noszy - typowe mocowania z 4 stropów lub pasów o równej dlugości mogą być nieprzydatne, ale same pasy tak - najlepiej tak mocować aby nosze mogły "dojechać" do samego bloczka
- należy pamiętać, że jeżeli stopy poszkodowanego ( bez złamań w obrębie goleni i stopy) stanowią utrudnienie w przemieszczaniu ( np. przez wykuty otwór z danym nachyleniem noszy lub spod deski rozdzielczej), to można je delikatnie skręcić na zewnątrz - takie, kilkucentymetrowe, zmniejszenie wymiaru przednio-tylnego może dać kilkunastominutową oszczędność czasu...