Mój plan B jest wykonany i jestem zabezpieczony - mam już zdobyty zawód i z łatwością zdobędę prace w nim. Gorzej jednak, że z tego nie ma... satysfakcji. Jeśli ktoś został stworzony by być strażakiem, poczuł, że to, to... w niczym innym nie będzie się już czół dobrze. Myślę, że plan B a właściwie każdy powinien mieć minimum trzy plany:
Plan A - SA PSP
Plan B - Wolny nabór
Plan C - inny zawód
... jest, a właściwie powinien być ostatecznością. Jest kilka sposobów aby "wedrzeć się" do straży: np. WSP (choć wiadomo - większość jednostek jest likwidowana). Wolny nabór. Z wolnego naboru po pewnym czasie, można wystartować do zaocznego SA. Fakt, trzeba czekać w kolejce (tak mi tłumaczono) - ale egzamin jest łatwiejszy. Egzamin wtedy jest z teorii pożarnictwa. Nie ma sprawnościówki (skoro jesteś w PSP - musisz zaliczyć wewnętrzny egzamin), nie ma fizyki, nie ma chemii... Ale trzeba czekać... po zdanym egzaminie wpisują cię na listę oczekujących na miejsce...
Mnie nie ciągnie do wojska, ani do policji. Mam szacunek do tych służb. Ale nie można nic na siłę. Nie można robić czegoś w czym się dusimy. Znalezienie alternatyw nie jest takie proste.