Ja koledzy skończyłem SGSP i owszem panował tam taki mit "prawdziwego" ale bez jakiejś przesady. Natomiast pracuje i pracowałem z oficerami nie zaczynającymi kariery od SGSP tylko wcześniej, łącznie z samym dołem (jeden skończył jako komendant wojewódzki), i też z oficerami po cywilnych szkołach, taki jedne właśnie po cywilnej szkole to człowiek, z którym bym wskoczył w każdy ogień, bezinteresowny, słowny, uczynny, pomocny, skromny, z ogromną wiedzą. Ma u mnie ogromny szacunek, tym bardziej, że sam ludzi szanuje. Problem chyba istnieje dlatego, że się do tego ognia oliwy dolewa. Nie dzielmy na oficerów prawdziwych i nieprawdziwych, po słusznych i niesłusznych szkołach, choć lista tzw. kierunków przydatnych zawsze budziła emocje. Dzielmy na ludzi z klasą i honorem i tych bez. Pamiętam też jednego oficera po SGSP co pijany w sztok bluzgał że mu ktoś nie postawił piątki,a on zna (tu padło nazwisko jednego byłego KG), po czym się zbełtał na podłogę, ale w obu przypadkach znam skrajne sytuacje. Np licencjat z teologii i pawie piórka w ogonie, najwięcej do powiedzenia zawsze o czyjejś pracy, głównie w złym świetle. To tylko przykład.
Pozdrawiam,
Sajmonowski