Witam
Co za d...l wymyślił, że zawodowca można zastąpić ochotnikiem na 24 godz. służbie. Powierzyć mu sprzęt wart ogromne pieniądze bez liczenia się z konsekwencjami takiego działania. Ten d-ca JRG, o którym pisze rtoip jest chyba z nadania, albo zidiociał z natłoku spraw jakie każą mu załatwić. Zmian jest jak rodzina, każdy zna każdego, wszyscy wiedzą kogo na co stać. Ufają sobie nawzajem, znają wzajemny stan wyszkolenia, uzupełniają się wzajemnie.
Znam przypadki, że jednostka OSP jest ściągana do JRG w celu zabezpieczenia rejonu, ale tylko wtedy gdy całe JRG bierze udział w zdarzeniu, bo potrzebny jest specjalistyczny sprzęt i ludzie do jego obsługi. Wtedy ściąga się OSP, ale ze swoim wyposażeniem i zabezpieczają rejon do powrotu zawodówki, potem wracają do siebie.
Jak można wymienić połowę składu zawodowego, na ochotników, którzy okazjonalnie wykonują to co jest naszym chlebem powszednim nie potrafię sobie odpowiedzieć, tak jak nie mogę sobie przypomnieć przepisów, które by to umożliwiały. Nic tylko pogratulować d-cy JRG takiego myślenia.
Idąc tropem wszystkich obrońców pomysłu uzupełniania stanów w JRG ochotnikami proponuję przyszłemu rządowi w miasteczkach do 50 tyś mieszkańców przerobić JRG na OSP, w miastach do 200 000 tyś mieszkańców zostawić jedną średniej wielkości JRG wyposażoną w sprzęt specjalistyczny i wyszkoloną kadrę d-ców, a resztę przerobić na OSP. W miastach powyżej 200 000 tyś wystarczy 2 JRG a w każdej dzielnicy utworzyć OSP. Pomysł wart zastanowienia, oszczędności olbrzymie, a i grupa zawodowa tak mała, że nie trzeba się z nią liczyć. Zresztą zawsze można zastąpić ich ochotnikami.
Pozdrawiam.