Panowie jak czytam niektóre posty to odnoszę wrażenie, że co niektórzy znaleźli się w straży chyba przez pomyłkę. Co niektórzy robią wielką łaskę, że zjawią się (lub nie) na służbie jeżeli będą wzywani z DD, zapominając o tym że to nie jest praca a SŁUŻBA (proponuję przypomnieć sobie tekst ślubowania).
Wiele jest krzyku, że nie ma a to telefonu, a to samochodu i jak ma się dostać do jednostki?, ale z drugiej strony jak potrzeba wolne to znajdzie się telefon i samochód aby przyjechać.
Przyjmując się do ZSP (Zawodowej Straży Pożarnej, dla tych co nie wiedzą , że takowa była), nie pytano się czy pasuje mi dojazd, przyjeżdżałem dobrą godzinę wcześniej aby się nie spóźnić na zmianę służby, inaczej było spóźnienie i 5% mniej 13-ki na koniec roku. Wtedy wypadało po 9 służb w miesiącu (214 godzin) i nikt nie krzyczał.
Świat idzie z postępem, na każdego dorosłego w/g statystyk przypada ponad 1 albo i więcej telefonów komórkowych (zaraz się odezwie ktoś kto nie ma tel.) więc takie gdybanie jest nie na miejscu.
Zgodzę się, że DD jest w pewnym sensie ,,udupieniem" ale nikt nie musi siedzieć w domu i czekać na tel. który zapewne i tak nie zadzwoni bo ileż razy byliście wzywani do służby?
W mojej jednostce jakoś nie ma problemów z DD, zawsze jest możliwość zamiany jeżeli coś nagłego wypadnie, a planowane są zawsze pod koniec m-ca na następny m-ąc.
Moje pytanie do wszystkich tych, którzy tak wielce są poszkodowani przez DD - Czy aby nie pomyliliście się wstępując do służby w PSP ?