Jeżeli zadysponujemy wszystkie siły PSP do zdarzenia i zaistnieje potrzeba zabezpieczenia rejonu, to najrozsądniejszym rozwiązaniem i najlepszą praktyką oraz wyjściem z całej sytuacji dla dobra Ochotniczych Straży Pożarnych byłoby bezpośrednie zadysponowanie zastępów OSP do działań oraz jednoczesny powrót jednego zastępu PSP do remizy.
Procedura jest spełniona, nikt nie kombinuje z meldunkami i dopisywaniem jednostek do zdarzeń, w których nie uczestniczyli.
Takim sposobem w mojej KP nie miałem jeszcze okazji wzywać OSP lub wstawiać ich w gotowości do zabezpieczenia terenu chronionego.
ale chyba nie na tym sprawa polega bo jest to równie pokrętna kombinacja jak ściąganie OSP do bazy i wstawianie ich niby do akcji. Oczywiście chwała dyżurnym którzy w ten sposób sobie radzą ale to też chyba do czasu....
Poza tym to nie do nas jako do Dyżurnych należy decyzja o odesłaniu zastępu PSP do bazy ale do znajdującego się na miejscu kierującego akcją. Więc nie zawsze będzie możliwość odesłania zastępu PSP do bazy bo zakładamy, że ściągnięcie OSP na zabezpieczenie rejonu będzie konieczne w większości przypadków przy dość dużym zdarzeniu. Przy takim zdarzeniu i tak będzie dość dużo sił i środków rzuconych w pierwszym rzucie i to właśnie zastęp PSP, który chcesz podmieniać OSP, będzie kierującemu bardziej potrzebny niż zastęp OSP (z całym szacunkiem). Więc jeżeli zastęp własny będzie mu już niepotrzebny to nie będzie mu potrzebne ściąganie zastępu OSP na zabezpieczenie bo PSP wróci do bazy.
Reasumując (bo trochę skomplikowałem) - wydaje mi się, że specyfika zdarzeń przy których zastęp OSP jest ściągany na zabezpieczenie powoduje, że bardziej jest uzasadnione aby przyjechał do JRG albo "czuwał" w remizie OSP.
Ale wtedy wracamy do problemu z ujęciem go w działaniach...