W kwietniowym numerze Fire Engineering znajdują się dwa artykuły dotyczące kawałka liny.
THE PERSONAL ROPE: 40 FEET OF LIFE INSURANCEWHERE’S YOUR ROPE?Autor pierwszego zachęca, by nosić w kieszeni spodni (ubrania bojowego ma sie rozumieć) linkę długości około 10-15 metrów, statyczną typu Kernmantle (np.
http://www.neropes.com/arborist/kernmantle_ropes.htm), grubości 8mm, z dwoma karabinkami na końcach. Linkę należy schować w torbie, żeby się nie poplątała tak, by karabinki znajdowały się na zewnątrz.
Zastosowań można wymienić bez liku (patrz oba wspomniane artykuły):
- samoratowanie,
- pomoc przy przeszukaniach – jako lina poszukiwawcza
- asekuracja podczas szczególnie dużego zadymienia (jeden koniec mocowany przy wejściu)
- do wciągania linii i innych narzędzi
- pomocna przy szeregu zadaniach związanych z ratowaniem strażaków
- i wiele, wiele innych.
Co stoi na przeszkodzie, żeby nosić w kieszeni taki właśnie kawałek liny? Zawsze się może przydać.
I tu od razy ktoś powie, że tak absolutnie nie można, że linka MUSI mieć atest, że musi być zgodna z regulaminem. Kiedyś uczył mnie pewien BHP-owiec, że „
jak ginąć, to zgodnie z przepisami”. Ja twierdze, że „
znacznie lepiej przeżyć wbrew przepisom”.
Ktoś pamięta wypadek w Nowym Jorku, w którym zginęło dwóch strażaków, w momencie gdy zastępy (w sumie sześciu strażaków) musiały skakać z któregoś tam piętra?
Two Firefighters Killed Battling Apartment Blaze In The BronxCi co przeżyli, uratowali się m.in. dzięki trzymetrowej lince którą miał przy sobie jeden ze strażaków.
pozdrawiam