Panowie, nie demonizujcie. Stare prawo rynku mówi – jest popyt,jest podaż.
Skoro różnorodne koszulki z motywami strażackimi pojawiają się na rynku, to znaczy, że ktoś chce w nich chodzić.
Utożsamianie się z grupą społeczną, stylem życia, jest w nas zakorzenione genetycznie. W końcu człowiek to stworzenie stadne.
Ważne jest tylko to, żeby po założeniu takiego znaku tożsamości trwać przy zasadach, o których owe znaki komunikują.
Po tragedii nowojorskiego WTC wielu amerykanów w geście solidarności wobec poległych strażaków nosiło koszulki, czapki, naszywki i inne gadżety strażackie. Bo któż nie lubi utożsamiać się z bohaterami?
Czy w imię elitarności polskiego pożarnictwa trzeba zakazać nosić cywilom koszulek z napisem STRAŻ?
Śmiem stwierdzić i mam na to dowody, że pożarnicza brać, to najbardziej gadżeciarska grupa. Polary obszywane są jak choinka na święta i chociaż komendy próbują ukrócić taką dowolność (słusznie zresztą zezwalając przy tym na ich używanie), to jednostki ochotnicze mają z reguły obhaftowane wszystkie rękawy plecy i obie piersi.
I jeszcze o językach obcych.
Mamy awersję do haseł. Często kojarzone są u nas albo z reklamą, albo z tradycyjnym „partia z narodem, naród z partią”. A szkoda, bo kiedyś byliśmy narodem często używającym sentencji.
Szlacheckie „przywary” wytępiono u nas skutecznie a w narodzie amerykańskim pielęgnuje się to do dzisiaj nawet na strażackim poletku. No więc skąd czerpać wzory?
Czasem sprzedam coś na znanym portalu aukcyjnym i wierzcie lub nie, ale firefighter, czy też fire rescue jest bardziej chwytliwe niż coś sygnowanego przaśnym straż pożarna.
Bardzo ładnie ujął to BRAVEHEART
Co do polówek i polarów, to myślę, że niektórzy zbyt poważnie traktują ten temat.
Ubranie jak każde inne. Po co nosimy oryginalne ciuchy Formuły 1 albo koszulki piłkarzy, przecież wiadomo, że nimi nie jesteśmy prawda? A jednak, ktoś jest dumny z Kubicy, to i może być dumny że jest Polskim strażakiem.
A co, jeśli ktoś jest dumny z polskich strażaków?
Być może są i tacy?