Różnica pomiędzy strażakami zawodowymi a ochotnikami jest taka, jak między piłkarzami klasy okręgowej i zawodowcami z ekstraklasy.
Wszyscy gramy jednakową piłką na takim samym boisku dwa razy po czterdzieści pięć minut. I jedni, jak i drudzy dają z siebie wszystko by pokonać przeciwnika. Piłkarze z okręgówki mają satysfakcję i nadzieję, że dojrzy ich trener z prawdziwej ligi, większość bowiem marzy o grze w ekstraklasie – czasami im się to udaje a trener jest zadowolony, że zyskał zawodnika dobrze wyszkolonego i sprawdzonego na murawie.
Ci piłkarze z ligi, za swoją grę dostają pieniążki, ale większość z nich czerpie również satysfakcję z gry. Z racji tego, ze im się płaci, wiele się od nich wymaga, ponoszą konsekwencje nie przemyślanych zagrań, błędów w ataku i obronie i nieprawidłowego rozłożenia sił na cały okres meczu. Na dodatek muszą cały czas myśleć o zadowoleniu kibiców
Mimo tych różnic nigdy nie zagrają przeciwko piłkarzom z okręgówki. Przepisy na to nie pozwalają.
Tak jak wspomniał Sajmonowski u nas raczej żyjemy w symbiozie.
Jedni drugich wspierają i uczą się nawzajem - bo od ochotnika też można się czegoś nauczyć - i nie szukamy różnic. Ta droga bowiem prowadzi donikąd.
Posiadamy praktycznie takie samo wyposażenie, tak samo ogień przypieka nam dupy, tak samo chce się pić po zrzuceniu aparatu z pleców, woda też moczy identycznie.
Ważne jest, żeby jedni mogli polegać na drugich – bo to gra zespołowa.
Czasem zdarza się, że ktoś wbije bramkę ręką, ale to nie powód, żeby się obrażać od razu na całą drużynę.