U nas po prostu przywożą piwo w beczkach i te "nalewacze", my sobie wszystko przygotowywujemy, a żona zastępcy naczelnika i córka naczelnika sprzedają piwo po promocyjnych cenah-3,50. Potem płacimy za piwo i oddajemy resztę pełnych beczek, które zostały i po sprawie.