Szkoda, że śniegu nie ma. Wtedy można by urządzić wojnę na kule śnieżne pomiędzy (niepotrzebne skreślić): podziałowcami a biurowcami, ludźmi „z prowincji” a tymi z KG. Napięcie by się rozładowało i w końcu możliwa byłaby sensowna dyskusja...
Ale do rzeczy. Faktycznie nie chodziło mi o opracowania statystyczne, bo niewiele, albo nic, nie mówią one o konkretnych przypadkach. A żeby sprowadzić dyskusję na konkretniejsze tory, przywołam przykład wypadku w Jelczu-Laskowicach, w 2003 roku. Może ja nie potrafię szukać, ale analizy tego zdarzenia na stronie
www.straz.gov.pl nie ma. znalazłem biuletyny informacyjne (
http://www.kgpsp.gov.pl/portal/kgpsp/pl/wy...ctwa/biulinfpsp), ale w wersji elektronicznej ich nie ma, a chyba niewiele się pomylę twierdząc, że nie ma w nich szczegółowych analiz zdarzeń o które mi chodzi.
Tyle tylko, że analizę zdarzenia w Jelczu_Laskowicach posiadam. Oczywiście zdobyłem ją nie w sposób oficjalny. Wypadek ten był już trochę dyskutowany na tym forum, ale trudno dyskutować nie znając szczegółów. Mógłbym oczywiście analizę tą umieścić w Internecie, ale szczerze powiedziawszy... boje się. I mówię oczywiście o wersji „z usuniętymi danymi osobowymi” i bez zdjęć pokazujących worki z ciałami strażaków (bo takie też tam są). Czemu się boję? Po prostu nie chcę, by ktokolwiek mi zarzucił, że „rozgrzebuję tragedię”, że „obsmarowywuję tych co mieli pecha być przy tej akcji” albo "obrażam cześć zmarłych". Może to irracjonalne (chyba trochę tak), ale jednak mi zależy na opinii, szczególnie biorąc pod uwagę moje starania o popularyzację idei grup szybkiego reagowania.
Co mam więc zrobić? Udostępnić tę analizę ryzykując, że zostanę przez pewną grupę osób przekreślony i że w przyszłości może to moim staraniom zaszkodzić? Czy może mam zapomnieć o sprawie wiedząc, że wnioski z tej akcji mogą kiedyś uratować życie strażakowi?
Tylko krew mnie zalewa, gdy czytam w tej analizie, że „Podczas akcji wykorzystano walory taktyczno-techniczne sprzętu będącego na wyposażeniu jednostek. (...) Mankamentem było wykorzystanie części pierwszej linii gaśniczej W-52 jako linii tłocznej na bazie której zbudowano 2 linie gaśnicze.” – i ani słowa o aparatach oddechowych, które moim zdaniem odegrały tam decydującą rolę, a konkretniej mówiąc i ich ilość. Nie ma nawet słowa o tym, ile było łącznie aparatów oddechowych na samochodach pierwszego rzutu. Można się tylko domyślać (z dużym prawdopodobieństwem), że były dwa + jeden ucieczkowy (jedno-butlowy i bez uprzęży) – i tu może trochę racji ma Bartek, choć nie są to moje jedyne wnioski z tej analizy.
Czy ktoś może mi więc poradzić co mam z tym fantem zrobić? Czy Pan Rzecznik mógłby się na ten temat wypowiedzieć (za co z góry serdecznie dziękuję)?
Witek