Temat założony w dziale dla ochotników, sugeruje, że autorowi tematu chodzi o jednostki OSP.
W skrajnych przypadkach, tak jak wspomniał wyżej Rafał998, wyjedzie kierowca aby dowieźć wodę. Niemniej trzeba mieć świadomość, że jedzie tam, gdzie działają już ludzie.
Nie polecam natomiast wyjazdu w składzie jednoosobowym do działań, gdy wiemy, że przybędziemy jako pierwsi, lub co gorsze będziemy zdani tylko na siebie.
Stara maksyma mówi „ mierz siły na zamiary” i w tym przypadku należy pamiętać, że siły znamy, natomiast zamiarów nie jest w stanie przewidzieć żadna wróżka, choćby założenia były wstępnie określone.
Podpuszczony przez dyspozytora, przeżyłem raz w życiu taki wyjazd i znajduje się on w mojej kolekcji doświadczeń w szufladce z napisem „nigdy więcej tego nie rób”.
Dwie osoby. Jak trzeba, dwie kumate osoby zrealizują zadanie na drodze, choć jak mówiłem wcześniej, są sytuacje, których przewidzieć nie można. W jednym przypadku „sprzątnięcie po kolizji”, zanim dojechaliśmy, przeistoczyło się w regularną rąbankę z domawianiem karetek i śmigłowca.
Cztery osoby, to moim zdaniem minimalna obsada w OSP, która podejmie sensowne działania do czasu przybycia posiłków, bądź z racji wyszkolenia i wyposażenia w sprzyjającej sytuacji, sama obsłuży zdarzenie.
Wiadomo, należy dążyć do tego, aby wozy wyjeżdżały z pełną obsadą, ale z drugiej strony pamiętać, że life is brutal i z każdej decyzji którą podejmie dowódca zostanie rozliczony najpierw przez rzeczywistość a potem przez przełożonych.