Proponuję poczytać gazetkę TWOJE IMPERIUM z 10.10 - 16.10.2005r. str.18
PRZEZ PARTACTWO MÓJ MĄŻ NIE ŻYJE
Strażacy wezwani do usunięcia gniazda os mówią, że zrobili swoje jak należy. A po ich wyjeździe owady zabiły człowieka.
Dzień po smierci pana B. przyjechali strażacy z Koszalina, tym razem zawodowcy, żeby w końcu zrobić z osami porządek. Zabrali się do pracy ze znawstwem.
...
Czy nasi strażacy nie mogli zrobić tego samego? - pyta przez łzy wdowa. - Przez ich partactwo mój nie żyje. Do tego nie umieją nawet powiedzieć słowa: przepraszam. Za to ich Prezes, przestał mi się kłaniać.
Przy zdarzeniu działałą jednostka OSP z Bobolic.
I chyba nie wszystko było w porządku, jak twierdzi Prezes OSP.
Strażacy nie wykazali się profesjonalizmem i nie zachowali szczególnej ostrożności - powiedział komendant PSP w Koszalinie.
Przykra sprawa, człowiek nie żyje.
Brak właściwego sprzętu, środków i może umiejętności doprowadził do tragedii.