Niedobrze mi sie robi jak patrze na wypowiedzi niektorych z Was.
Strazak, ktory pisze, ze sila i sprawnosc jest mu potrzebna tylko po to, zeby sie dostac do szkoly, zdac test, to jest zero - a nie strazak.
Potem mamy takich perspirantow, co to maja dwie lewe i potrafia tylko pokazywac paluchami 'zrob to i tamto' - co z niego za strazak ? Dziekuje za taka kadre. Mam nadzieje, ze w szkole ich oducza albo ci z klapkami na oczach nie dostana sie do PSP, o SAPSP nie mowiac.
Czy niektorzy z Was nie rozumieja, ze od sily i sprawnosci zalezy zycie i zdrowie nie tylko ratowanych, ale zarowno waszych kolegow jak i was samych ? Madrale, cieliscie kiedys samochod na akcji ? Wbiegaliscie na dziesiate pietro ? Te kilkanascie kilo ktorymi trzeba manipulowac albo kilkaset stopni, ktore trzeba przeskoczyc to nieco wyzszy poziom sprawnosci niz minimum 'zeby sie dostac'.
"Zakuc, zdac, zapomniec" - tak mowilo sie o uczeniu sie na malo istotne przedmioty. Ale w tym zawodzie sila i sprawnosc nie moze ograniczyc sie do zdania jakiegos testu i przechodzenia jakichs tam badan. Strazak przez duze S, prawdziwy strazak doskonali sie w swoim fachu - zarowno w teorii jak i praktyce.
Mam nadzieje, ze oprocz minusow jakie zapewne dostane za ten tekst od urazonych w dziewiczej dumie przyszlych aspirynek, chociaz komus otworza sie oczka i nie bedzie podchodzil do treningu na odp...dol, 'zeby tylko zdac'. To niegodne strazaka.