Ja niestety musze zadowolić sie szybkim natarciem 60m. natomiast i tak mozna sie sparzyc na tym. kumpel raz pojechal do piwnicy, blok 4-pietrowy, moze 3 klatki - to góra. dojazd nie najlepszy, ale mimo to zaczął szybkim natarciem 60m. przypominam - piwnica!! i brakło mu 3 metry. akurat do winkla za którym się kotłowało. samochodu nie przeciągnie, próbując walić w ściane w nadziei, że prąd gaśniczy po odbiciu od niej da jakies efekty gaśnicze - marna sprawa.
innym razem pojechalismy do pomocy przy mieszkaniu na 9 piętrze. chlopaki, którzy dojechali jako pierwsi jednym GBA (5 osób) mieli szybkie 90 m. tyle, że zamiast okien na klatce była cała ściana z luksferów. więc nie wybijesz bo po co ludzi na zime pozbawiac elewacji zewnętrznej. wiec wybrali klatke schodowa. nie wiem czemu, ale tylko jeden ratownik rozwijał to szybkie. dojechalismy dobre 5 min. po nich, a mimo to dorwalismy go na 6 piętrze. pozniej poszlo juz lepiej ale facet wygladal na wymordowanego. pozostali podobno cudowali cos z torba R1 bo bylo podejrzenie, ze w lokalu przebywa lokator, a na zewnatrz ogien otwarty z calego balkonu szedł.
Elewacja zewnetrzna nie głupia sprawa ale.. wlasnie troche schodzi bo trzeba wejsc na gore wyrzucic linke i jeszcze wciagnac linie. porownujac z kasetonami wystarczy samo wejscie na gore i linie mamy juz pod drzwiami lokalu. aha, przy zabezpieczaniu wciaganej linii poza podpinkami mozesz dla pewnosci wykorzystac linke, którą wciagasz linie gasnicza. my tak robimy i raczej nie ma sily, by linia sie zsunela.
natomiast raz bylem przy fajerze, linia poszla po elewacji, woda w linie i... kicha. odcinek jak sito. a to szlo na chyba 12 pietro. i wez teraz badz madry i wymieniaj odcinek. do tego czesc ludzi rzucila sie do robienia drugiej linii po schodach. i zrobil sie kocioł. dodając do tego, ze bylo tam kilka roznych jednostek to zamieszanie fest.
Poruszylem temat, poniewaz kolega z innej jednostki opowiadal mi o swoim systemie. jeden ratownik łaczy na zewnatrz 2 x W52 i rozwija od klatki w gore. inny nie czekajac na niego lapie 2 x W52 biegnie na 3 piętro rzuca jeden odcinek i rozwija w gore, nastepnie (jakies 1,5 pietra wyzej - jak wypadnie) rzuca i rozwija kolejny (jestesmy na 6 pietrze). jesli trzeba wyzej to dodajemy kolejnego ratownika z dwoma W52. w sumie szybko i sprawnie, ale czy idac w ciemno i liczac zawsze 1,5 do 2 pieter na 1 odcinek, nie omylimy sie kiedys?? i co jesli koledze, ktory rozwija od dolu swoje odcinki braknie powiedzmy 2 metro by podpiac sie pod nasze juz rozwiniete?? co jesli bedziemy juz kilka pieter wyzej??
wiec czy rozwijac wolniej, razem, miec pewnosc ze wszystko jest git czy probowac zyskac ok. 1 min. i rozwijac "swoje" nie patrzac na kolege z roty??