U nas w sumie syrena włączana jest od święta, wszystko leci smsami.
Ostatnio jednak mieliśmy mały problem, nie udawało się uzyskać łączności radiowej z PSK, pierwsza osoba w remizie, która wyprowadziła SLRT, zadzwoniła na PSK - niestety nie od razu dostała odpowiedź, ponieważ dyspozytor zdenerwował się innymi telefonami prędzej (to rozumiem..).
Co do "Więć po co dzwonić co, gdzie się pali, czy to warunkuje, że dany ochotnik pojedzie, czy nie?? jeżeli tak to chyba nie powinien być strażakiem." - po części się zgodzę, ale gdy nie mamy możliwości dotarcia do remizy w czasie warunkującym możliwość wyjazdu z zastępem, warto dowiedzieć się, czy ma miejsce jakieś większe zdarzenie, wtedy jest wiadomo, czy jest potrzeba większej ilości osób do akcji i można zebrać dupę w troki i jechać na miejsce zdarzenia, a czasami nie ma to sensu - zbyt wielu ochotników na miejscu czasami powoduje bałagan ;-)
Mimo wszystko - jestem dla Was, ludzi z SK, pełen podziwu, że wytrzymujecie to wszystko psychicznie.