Ile już pytań, odpowiedzi, utarczek słownych było na ten temat.
Ja do tego podchodzę tak - i reszcie również polecam, taki sposób myślenia :
Sam mam ostrość wzroku 0,7 (podkreślam słowo ostrość!), ale mnie to na żaden sposób nie załamuje. Nie czuję się kaleką i uważam, że spokojnie mógłbym zawód strażaka wykonywać. Będę próbował dostać się z całych sił, ale jeśli lekarz-okulista stwierdzi, że ta wada mnie dyskfalifikuje - to będę musiał się z tym pogodzić. Będzie to zdecydowanie łatwiejsze niż próba pogodzenia sie z myślą, że zawaliłem np. bieg na 1000 m, bo mogłem wcześniej odstawić piwo i wytrwalej trenować.
Nie zamierzam też eliminować swojego problemu sztucznie-operacyjnie. Po pierwsze boję się, a po drugie wada ta pozwala mi zupełnie, normalnie funkcjonować. A to, że nie dowidzę czasem literki z tablicy, to nie koniec świata prawda.
Życzę wszystkim optymistycznego podejścia do sprawy!
Pozdrawiam.