W praktyce, uja wam zrobią, chyba, że na każdej rozprawie będziecie przypominać, że jesteście w PSP. Jak was skażą i uznają, że to było umyślne przestępstwo przekażą komendantowi i zwolnią. Wasze zajęcie które podaje się, dla sądu (aby sobie określił jak mocno można wam dowalić) wynika z oświadczenia przed prokuratorem - a jak się za chwilę dowiecie, jako oskarżeni możecie KŁAMAĆ! Tak więc, zajęcie - własna działalność gospodarcza, którą jest każde działanie mające na celu zarobkowanie
Zalecam, dla waszego dobra, w takich przypadkach, nie przyznawanie się do służby w PSP.
O poinformowaniu waszego przełożonego sąd musi zdecydować postanowieniem po wyroku skazującym, ale skąd ma wiedzieć kogo poinformować? Tylko od was, jak go o tym nieroztropnie poinformujecie! Takich danych o skazaniu nie wolno przetwarzać - więc sąd może poinformować tylko waszego przełożonego - wszyscy inni nie mogą takich informacji przekazywać do właściwego adresata.
Inna sprawa, to że działy kadrowe, prewencyjnie mogły by raz na 3 lata, sprawdzać każdego strażaka w KRK, wtedy nie było by tej szopki. Dzisiaj to parę kliknięć.
Dodam, że pół roku po zakończeniu zawiasów - wasz wyrok ulega zatarciu - także, w świetle prawa jesteście po tym już nie karani. Kwestia przeczekania po cichu tego okresu zawiasów plus 6 miesięcy (bez przesady oczywiście bardziej chodzi o to, żeby przez przypadek gdzieś się nie ujawnić z KRK). Nawet nie wiecie ile na prawdę jest karanych pośród nas. Najgorszy fragment tego wszystkiego to jak prokurator powiadomi o postawieniu zarzutów, choć w świetle prawa powinien tylko w przypadu funkcjonariuszy publicznych - bo później to już zero informacji. Ale życzliwi mogą "pomóc".