Cóż, generalnie sprawa wcale nie jest taka prosta, na jaką wygląda. Nikt, oprócz walnego zgromadzenia jednostki, nie ma prawa decydować o jej istnieniu. Jest wszakże sytuacja, kiedy do tego może dojść a występuje wtedy, gdy jednostka nie wywiązuje się z zadań statutowych. Organem nadzoru nad taką jednostką jest starostwo. Zarząd Gminny OSP może powiadomić Starostę, że Ochotnicza Straż Pożarna w X nie wypełnia zadań statutowych. Nie utrzymuje odpowiedniej gotowości bojowej, są problemy ze stanem osobowym i co im tam myśl przeleje na papier . I Starosta ma prawo wysłać pismo do OSP, jako stowarzyszenia, zalecające przeprowadzenie porządków w jednostce i powiadomienie go o kolei spraw. Jeżeli OSP tego nie wykona, to Starosta ma prawo wystąpić do Sądu Rejestrowego o rozwiązanie OSP. Podając uzasadnienie Sąd podejmuje decyzję o rozwiązaniu jednostki, wyznaczając likwidatora (za którego trzeba zapłacić, a jak). Likwidator wchodzi do OSP, spisuje majątek, rozlicza, bierze do galopu Komisję Rewizyjną i po rozliczeniu wszystkiego - kończy sprawę. Nie jest ona prosta i często nie do rozwiązania, bo chodzi tu o społeczników, ale taka jest procedura postępowania.
Teraz, jeśli Gmina z premedytacja będzie dażyła do likwidacji jednostki, poprzez "oszczędzanie" na jej utrzymaniu, to kręci bicz w zasadzie na swój zad. Po pierwsze dlatego, że Polacy znani są z tego, że jak się im przykręci, to potrafią się tak zjednoczyć, że nie jednemu szczena opadnie, po drugie, gdyby doszło do korenspondencji ze starostwem, w jasny i prosty sposób można wytlumaczyć, dlaczego doszło do takiego stanu rzeczy, no i po trzecie, nie chciałbym się znaleźć w skórze wójta, gdyby w tym czasie doszło do zdarzenia z udziałem "pieczystego" a jednostka "w likwidacji" nie byłaby w stanie podjąć interwencji (no bo na przykład wyczerpał się limit paliwa). W końcu to on odpowiada za stan zabezpieczenia ppoż w Gminie.
Jest jeszcze jedno rozwiązanie - łączenie jednostek, ale wiem z praktyki, że próby przeprowadzenia takich fuzji mogą się skończyć wręcz lokalnym powstaniem w imię obrony autonomii i niezależności stowarzyszeń. Cóż, górę biorą nadal obopólne zawiści i niechęć, oraz międzywioskowe animozje oraz uprzedzenia.