Rodzinną atmosferę bedzie y mieli wtedy jak sami ją sobie stworzymy. Wszystko zależy od ludzi. Ale tylko na swojej zmianie. Z innymi jest jakaś głupia rywalizacja. Nikomu nie potrzebna. Jak kończyłem SA PSP w Poznaniu wydawało mi się że będzie tak pięknie i kolorowo. Ale jak przyszedlem na JRG aż mna rzuciło.
Zmiany gryzą się między sobą, kopią dołki po d soba. Jadne zmiana ma kuchenkę mikrofalową, inna garnki, następn adekoder do kablówki. To wszystko jest chowane do szafek i zamykane na klucz i tak czeka do następnej służby. A wzięłó się to stąd, że ludzie nie szanują sprzętu. Chcieli gary, ale ich nie zmywaja, chcieli kablówkę ale nie płacą. Jeden drugiemu wilkiem. Przebierają się na sypialniach wnosząc błoto, i inny syf, a potem ścigają podoficera, że nie posprzątane. Jest to jedno wielkie nieporozumienie. U mnie niestety tak własnie jest. Ludzie nie potrafia ze sobą rozmawiać. Uważają się za tytanów pożarnictwa, że wiedzą wzystko najlepiej.
Na początku było super. Naprawdę wychodzić się nei chciało z jednostki. Jeden za drugim poszedl by w ogień. Na zmianie oczywiście. Zmienił się niedawno d-ca. Młody gówniarz. Odwalił mu awans do główki i niestety "źle się dzieje w państwie duńskim". no ale cóz. To moje prywatne spostrzerzenia.