Chłopie nie gadaj głupot, na wątku zawodowców jak pisałeś to Cie wyśmiali i nie pogrązaj sie tutaj... Jak nie znasz naprawde tematu jak było kiedy startowałem to nie gadaj ze podnosze sie 10 razy na drązku bo tyle to może Ty sie podnosisz. I nie mów mi że z ulicy dostają się ludzie bez pleców bo napisałem wcześniej że takich jest 1 na 10 co wchodzi bez peców, znam 3 gości co po 2 razy próbowali z ulicy wejść i mimo tego ze mieli naprawde dobre wyniki to sie im nie udało, przyłożyli sie do nauki i treningów i weszli z wyższych miejsc do aspirantki. Może i są też tam machlojki ale wątpie bo gadałem w tym roku z synem komendanta jednej ze szkół i koleś już 4 i po raz ostatni startował i sie nie dostał więc sam sobie daj odpowiedz gdzie lepiej próbować czy na szkołe czy z ulicy. POZDRO I nie mów do mnie chłopcze-chłopczyki są w burdelach
Po pierwsze, to nikt mnie nigdzie nie wyśmiewał. Od tego jestem na Forum żeby wiele się od starszych kolegów dowiedzieć, ale i chętnie wyprowadzę z błędu zapatrzonych w siebie chłopców jak ty. Będę cię tak nazywał, ponieważ mężczyźni nie płaczą z powodu porażki, jak ty i nie wypisują na forach jak to oni zostali pokrzywdzeni! Napiszę jeszcze raz. Istnieje coś takiego jak prokuratura i tam chętnie się zajmą twoimi problemami.
Jeżeli chodzi o nabory z ulicy to niekiedy ciężej jest się dostać niż do SA. Choćby z tego względu, że przy naborze z ulicy testy sprawnościowe nie są najważniejsze, niekiedy są na drugim miejscu. Liczą się przede wszystkim konkretne uprawnienia, które mogą być przydatne dla konkretnego komendanta. Ja dostałem się za czwartym razem, nie byłem najlepszy w testach sprawnościowych, ale mam Kat B, C , E, w międzyczasie zrobiłem płetwonurka, podesty ruchome i stermotorzyste. Także komendant praktycznie nie musi dokładać do dalszych moich szkoleń. To jest dla niego ważniejsze, niż to czy przebiegniesz kilometr 20s wcześniej.