Lubimy śmiać się z bliźnich, zresztą nie widząc belki w swoim oku, ale niestety często też ci inni nie dają nam innej szansy. My zamocowani w środowisku strazackim, bacznie obserwujemy siebie nawzajem i swoje poczynania.
Zdarza się, że również między sobą konkurujemy, dlatego wszelkie potknięcia "rywala" są dla nas jak balsam na serce. Nadmieniam, że nie chodzi mi tu o jakieś tragiczne zdarzenia ale przede wszystkim o anegdotyczne strażaków przypadki.
Nie tak dawno, bo parę dni temu uczestniczyliśmy w akcji gaszenia młodnika. Sześć jednostek, w tym "B", nasi ulubieńcy pretendujący do miana jednostki najbardziej zakręconej. Ponieważ punkt czerpania wody znajdował się 3 km dalej, po drugiej stronie ruchliwej szosy krajowej, co jakiś czas poszczególne jednostki udawały się po zaopatrzenie. Wszystkie oprócz jednostki "B". Ponieważ dowodziłem sektorem w którym przyszło mi z "B" współdziałać, zapytałem o przyczynę . Otrzymałem odpowiedź która mogła wywołać tylko uśmiech litości - K...wa, zabrakło nam paliwa