Panowie, pomyślcie przez chwilę... nie ma zawodow (profesji, czy jak to nazwiecie), w ktorych teoria bez praktyki przynosila by oczekiwane rezultaty, w naszej slużbie, do póki bedziemy mówili o formacji mundurowej, zhierarhizowanej, i o specyficznym charakterze specjalistycznej wiedzy, żadna ze szkól (podoficerska, aspirancka czy oficerska) nie moze przekazać tej wiedzy, którą niesie za soba życie, a tym jest każda z prowadzonych przez straż pożarną akcji ratowniczo-gaśniczych, każdy absolwent szkoły oficerskiej, będący niewątpliwie dobrym inżynierem o gruntownie wpojonej wiedzy technicznej, aby zostać "strażakiem" musi przekopać parę fajansów, łyknąć swoja porcję "atmosfery" i poczuć na plecach dreszczyk emocji, i Panowie, każdy oficer który chce na dłużej zaczepić się na podziale bojowym (nie przechodząc od razu no poziom zarządzania działaniami ratowniczymi) musi sie uczyć od dobrych podoficerów (aspirantów), aby z czasem - u jednych po roku u innych i pięć lat nie wystarczy - z uwagi na swoje walory wiedzy ogólonej i przy AKCEPTACJI SWOJEJ ZMIANY stać sie dowódcą... i tego życzę Wszystkim kolegom u progu drogi, dla których służba na "dyżurce" czy też na "szlabanie" a zawana w naszej SŁUŻBIE - SŁUŻBĄ PODOFICERA DYŻURNEGO, jest czymś uwłaczającym honoru... , a tak prywatnie, sprzątaliście kiedyś w ZOO u brązowych misi? nie? no to wszystko przed Wami, pozdrowionka