moja pierwsza? To były trawy:) Po przeszkoleniu nasi panowie nie kwapili się wpisać kobiet na powiadanie smsowe, ale syrenę dobrze słychać. Prawie siedziałam w domu, kiedy się uruchomiła. Wsiadłam w samochód i pojechałam, mam do remizy 2,5km. Zdziwiło mnie, że jak dojeżdżałam to chłopaki już byli na aucie i wyjeżdżali, potem się dopiero okazało, że kierowca i dwóch strażaków było na mszy w tym czasie o 18 (jakieś święto kościelne), chwyciłam ostatni mundur, hełm i się wpakowałam na auto. Ubierałam się w czasie jazdy, zapomniałam o butach, na szczęście były na samochodzie. Musiałam też sobie wyczyścić hełm bo był uświniony jak diabli. Na miejscu okazało się, że pomimo obecnych dwóch jednostek nic nie zdziałali bo paliło się 2,5ha traw na stromym zboczu a ich samochody to były te bardziej "miastowe", więc wpakowaliśmy się naszym starem i przystąpiliśmy do działań.
Moja rola ograniczyła się do trzymania węża, potem do biegania z tłumica a na końcu do zwijania węża. Wszystko było fajnie póki nie ściągnęłam hełmu. Nie obyło się bez zbędnych komentarzy typu "to z wami baba jeździ?", ale facetom z mojej jednostki to nie przeszkadza, tym bardziej, że masz przeszkolenie medyczne. A teraz już wszystko cacy:) Wzorowo przeszłam chrzest bojowy:)