PP, Powiedziales sedno tego co sie wtedy dzialo, ale w 1990 roku przeszlem Olkusz 240 h, pamietny dzien 5.08.90rok. 1 i mam nadzieje ostatni raz w zyciu odczulem co to jest pozar wierzcholkowy, bylem mlodym podoficerem d-ca sekcji w stopniu st.kpr, zadysponowano nas ok 12 w południe w sektor tzn 221.palil sie mlodnik sosnowy, wjechalismy kilkoma GCBA6/32 w droge asfaltowa o szerokosci ok 8 metrow,po kilku minutach front pozaru mial 200 metrow szerokosci, stalismy na tej drodze podając prady gasnicze z dzialek. dromadery ktore pomagaly wtedy staly na lotnisku w Katowicach z powodu braku paliwa. Pozar rozprzestrzenial sie w kierunku miejscowosci jesli sie nie myle Pomorzany. w CIAGU MOZE 1 MINUTY ZROBILO SIE CIEMNO, A GORACO KTORE SIE ZROBILO NIE SPOSOB BYLO WYTRZYMAC, zeskoczylismy z dachu JELCZA, wozy a było ich okolo 5 GCBA zaczely uciekac na wstecznym biegu wszyscy w pore sie wycofali bo było gdzie i na szczescie nie wjechalismy za głeboko w las, słyszalem tylko krzyki i przeklenstwa kolegow, balem sie o siebie, tak o siebie, kolegow i nogi mialem jak z waty, nie wstydze sie tego. zapanowal kompletny chaos.Bylem zesrany w gacie brakowal mi 1 strazak, i Bogu dziekuje ze znalazl sie po 2 godzinach, poprostu pozar przeszedl nad naszymi glowami i moglo wtedy stac tam 30 GCBA i nic nie poradzilo by to sytuacji.Panowie ktorzy na tym forum dyskusyjnym opowiadaja idiotyzmy o zwiazkach zawodowych zasranych tematach zastepczych na tym forum powinni zobaczyc wtedy co robi taki pozar ,jego intensywnosc, szybkosc, ze strazakiem, otoz Panowie tak jak ktos tu napisal tak masz racje to uczy pokory.. Nikt juz nie pamieta natomiast pozar w Olkuszu ale 1992w lipcu to bylo 1000 hektarow. tam tez bylo ciezko ale nie przeszedlem juz tego co tam w Olkuszu 2 lata wczesniej. koledzy z Jrg olkusz napewno nigdy tego nie zapomna W sierpniu w 1992 bylem w Kuzni Raciborskiej ale tylko na dogaszaniu torfowiska, bylem 3 dni w sumie. ale czułem dramat tych ktorzy zgineli pamietnego 26.08.92. wiem co musieli czuc, , bo ja w mniejszej oczywiscie skali przezylem to. Napewno dzis taki pozar byl by dla nas ciezką robotą, ale pamietajmy ile sie zmienilo po 1997, jakosc sprzetu do od pomp duzej wydajnosci po srodki kwatermistrzowskie napewno ulegl polepszeniu. mam te filmy o ktorych panowie piszecie, tak ten z telewizji kablowej pokazujacy spalone wozy.... i caly dramat tych godzin. jesli ktos to potrzebuje z przyjemnoscia go komus nagram.z szacunkiem STRAZAK69
Przeczytałem ten post i...i łza kreci sie w oku, temat stary i wiem jakie powinny zasady panowac na forum ale nie umiałem sie powstrzymac zeby o tym nie napisac...tym strazakiem ktory wtedy zgubił się gdy jelcze uciekały na wstecznym byłem ja.. zostałem odciety z linia gdy ogień wierzchołkami drzew przeskoczył nam nad samochodami.. w momencie zostałem otoczony goracym powietrzem i dymem. Pewnie co niektórzy pamietają jeszcze plastikowe okulary jakie nosilismy wtedy na hełmach...stopiły się częściowo i nie nadawały do niczego. Mineło juz tyle lat ale do dziś pamietam jaki wtedy byłem mały i przerazony w obliczu ogromnej siły z która przyszło mi sie wtedy zmierzyć...strażak z 3 miesięcznym stażem...dwóch było nas wtedy takich na wozie a kierowca i dowódca...tez niewiele lat słuzby za soba. Po przejsciu ognia wozy wróciły a dowódca STRAZAK69 siedzącego w rowie w strażackim moro okopconego strazaka ktoremu było widac tylko białe zeby i białka oczu...takich chwil sie nie zapomina. Wybuchajace ładunki w lesie i wycofanie ludzi z lini z tego właśnie powodu...a potem był Racibórz i jego tragizm...no i tak mineło juz 23 lata słuzby ...ale poczatki pamieta się chyba najbardziej.