I tu muszę się wtrącić do dyskusji. Nie pluje się we własne gniazdo, a co rozumiesz przez własne gniazdo. Podam na własnym przykładzie: to ja solidnie pracuję w straży do ponad 20 lat spełniam swoje obowiązki jak tylko mogę, nie robię żadnych przekrętów, nie piję w pracy do pracy przychodzę punktualnie i na czas, uczestniczę w szkoleniach i doskonaleniach służbowych, nie choruję a ściślej nie chorowałem od 10 lat, przez cały okres nie dostałem nawet upominanie, że o naganie nie wspomnę. I teraz mam pytanie, dlaczego mam zgadzać się z czymś, co inni wyprawiają. Patrzeć na przekręty robione w straży - w czyim imieniu, a co mi to szkodzi ja i tak robię, co do mnie należy. Problem nie polega na ma tym czy ja dobrze pracuję, bo wiem, że wykonuję swoje obowiązki należycie, tylko na tym, że przełożeni mają to wszystko w d....e, sprawiają wrażenie, że ja to powinienem wszystko robić na ich skinienie, oni natomiast jak mają takie życzenie, czyli " co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie". Po wieloletniej pracy w straży doszłem do przekonania, że wykazywanie się w pracy nie ma najmniejszego sęsu. Więc zgadzam się z Geddeonem to co On pisze i przedstawia jest dowodem na to że w straży nie wszyscy są poddanymi i niewolnikami.
Wyprzedając dalszą dyskusję nie czuję się człowiekiem rozczarowanym, sfrustrowanym czy też przegranym, uważam, że dobrze zrobiłem wybierając pracę w straży, jednak nie ze wszystkimi poleceniami przełożonych muszę się zgadzać. A w wprost przeciwnie mam swoje zdanie na dany temat.