Jeżeli pożar jest na tyle mały że można go zgasić hydronetką, czy opryskiwaczem, to i tłumicą machnąć parę razy nie będzie problemu.
No właśnie że nie. Oczywiscie są pożary których gaszenie hydronetką byłoby conajmniej śmieszne, o ile nie zabójcze dla strażaków, ale tłumice przy pewnej wysokości i intensywności płomienia tracą całkowicie swoją skuteczność. A nawet niewielki strumień wody podany na źródło ognia może ten ogień zgasić (do pewnej wysokości płomienia ma się rozumieć). Wiele razy byłem w sytuacji, w której padaliśmy ze zmęczenia i poprostu trzeba było odpoczywać, bo płomienie były poprostu za wysokie - dodaj do tego podmuchy wiatru i poprostu trzeba chwile odczekać. Czy można na to cos pradzić? Otóż w takiej sytuacji, bierze się hydronetkę i jeden lub dwóch ludzi idzie z hydronetką i strumieniem rozproszonym gasi to co największe, a za nimi idzie jeden z tłumicą i poprawia. To naprawde działa w sytuacji gdy tłumicą byś nic nie wskórał. Problem jest tylko w tym, że hydronetka jest strasznie nieporęczna - stąd pomysł by zastosować hydronetke plecakową.
Dlatego tak bym ten sprzęt tak podzielił:
- mały płomień można ugasić tłumicą,
- jeśli nie da się tłumicą, to w wielu przypadkach bardzo dobre efekty daje właśnie hydronetka,
- no a jak hydronetka nic nie da (to przecież widać, że nie ma nawet sensu jej zabierać) wtedy pozostaje W52, albo samolot..
pozdrawiam
Witek