Wiele osób zainteresuje z pewnością świeży
dokument omawiający w pełnym zakresie sprawę przyjmowania, oceniania i pracy jednostek ochotniczej straży w USA. Materiał jest ogromny, bardzo interesujący. Mnie w szczególności zainteresował podrozdział (od str. 128), który zawiera propozycję punktacyjnego systemu oceny aktywności i przydatności strażaków. W rozdziale jest tabela, z punktami. W zależności od zdobytych punktów w skali roku, strażak może zaklasyfikować się do 3 klas. W tamtym systemie przekłada się to na status jednostki, na poziom finansowania i uzyskiwane dochody. To pomijam, z uwagi na różnicę w funkcjonowaniu. Jednak, czy sam system oceny, po pewnych modyfikacjach nie mógłby stać sie narzędziem do motywacji, łowienia realnych działaczy, pasjonatów i tym sposobem wpłynąć na postęp w rozwoju? Wydaje się, że dzisiejszy system organizacji właśnie przeżywa głęboki kryzys. Zaczyna brakować nowych ludzi, młodzież ma do dyspozycji wiele atrakcyjnych alternatyw. Niekoniecznie czerwononosi działacze mentalnie tkwiący w latach 70tych są w stanie przyciągnąć narybek. Zaznaczam, że nie jestem ochotnikiem, obserwuję jedynie z boku funkcjonowanie paru jednostek przy okazji wizyt rodzinnych. Te które znam są zdominowane przez sfrustrowanych dziadów, zaczynających dzień od 'wisienki' w cieniu remizy. Ich ulubionym tematem rozmów jest dzisiejsza młodzież, która "nie tak jak kiedyś", już nie przychodzi i nie chce strażakować się z nimi. Jednocześnie nic nie mają do zaproponowania, mogą co najwyżej powydawać polecenia. A młodzież z MP3 w uszach omija dziadków szerokim łukiem.
Dla równowagi przyznaję oczywiście, że istnieje wiele jednostek ochotniczych doskonale funkcjonujących, widocznych, prężnych. Ktoś powie - pieniądze. I pewnie ma dużo racji, ale nie chce mi się wierzyć, że oprócz pieniędzy potrzebni byli ludzie, z wizją, zaangażowani, otwarci którzy te pieniądze przyciągają.
W każdym razie polecam dokument jako inspirację.