Nikt nie kwestionuje czy te tabelki są potrzebne czy też nie....
problem tkwi w tym czy te tabelki muszą robić Panowie Oficerowie, którzy pokończyli SG lub inne studia i dostali stopień. Czy po to uczono ich taktyki, psychologi, i innych rzeczy żeby siedzieli za biurkiem i liczyli ilu strażaków brało udział w akcjach w przeciągu ostatniego kwartału ?
Z moich prywatnych obserwacji wynika, że:
Okiem podziałowych:
- w biurach siedzą nic nie robią
- nie widzieli pożaru a noszą stopnie oficerów pożarnictwa.
- robią łaskę jak się chce coś załatwić
- nie znają naszych problemów a potrafią krytykować (często zużywane ubrania)
- zarabiają więcej od nas (dodatki) i mają te same przywileje emerytalne
- uważają nas za zło konieczne
- na SA czy KP pomimo ograniczonej liczby miejsc dostają sie biurowi a nie podziałowi
- nakazują przeprowadzać kontrole trzeźwości a sami czasem ledwie mogą chodzić po skończonej dniówce
- i wiele innych (myślę że każdy podziałowy cos tu by dopisał)
Okiem biurowych
- nic nie robimy tylko; żremy, siedzimy a w nocy śpimy
- przychodzimy do pracy siedem razy na miesiąc
- ciągle sie czegoś domagamy zawsze jest nam coś źle
- nie doceniamy ich pracy
- i wiele innych (myślę że każdy biurowy coś tu by dopisał)
Moim zdaniem problem ciągłych sporów rozwiązałoby częściowe "ucywilnienie" Komend.
Nie chodzi tu o wszystkie piony ale np. kwatermistrzostwo, kadry. finansówka, bhp ....
Każda ze stron ma swoje racje, ale na podziale ciężko znaleźć sobie ciepłą posadkę żeby nie brać udziału w akcjach a iść na emeryturke po 15 latach.....
Nawet dyspozytorzy PA mają dość spokojne życie ale tylko jak nic się nie dzieje....
Jak zaczną się wiatry lub trawy to tez idzie ześwirować jesli przy akcjach jest kilka wozów i w różnych miejscach i później jeszcze w inne miejsca jadą....
Niestety w wielu przypadkach do konfliktów często doprowadzają strażacy biurowi...
Przykład z niedalekiej przeszłości:
Podczas konserwacji sprzętu trzech strażaków staje ze szmatkami wzbogaconymi w olej napędowy w ręku staje przy samochodzie i zaczyna rozmowę....
Głos z otwartego okna komendy :
- patrz, a nieroby znów nic nie robią.....
jest to głos tylko jednego Pana Oficera ale na dole odbierane jest to (zresztą nie słusznie) jako głos z Komendy i problem sie zaczyna.....
Może ktoś stwierdzić, że np. panie nie będą mogły przejść na podział w wyniku ewentualnego "ucywilnienia" bo nie mają pojęcia o tej pracy i nie dadzą sobie rady.
Otóż uważam wręcz przeciwnie
Przykład z przeszłości:
Jest 5 miejsc na SA (zaocznie).
Do tejze szkoły startuje 10 podoficerów podziałowych i 2 panie podoficerki (może podoficerówki) z biura.
Egzamin...... pytania typowo taktyczno-ratownicze, sprzętowe przepisy itd wiadomo o co chodzi...
Wyniki:
Dostali się: 3 podziałowców i 2 panie z biura
jak widać reszta podoficerów nie dorastała wiedzą pożarniczą do tych pań. po prostu były od nich lepsze
Ja jako podziałowiec i myślę że większość mi podobnych ma minimalne pojęcie o pracach wykonywanych w biurze.... Jak widać odwrotnie jest dużo lepiej.....
Więc myślę że problemów z przystosowaniem raczej by nie było....
Problem tkwi w tym, ze zalezy jak kto podchodzi do wykonywania swoich zadań, bo zarówno w PB jak i w B, są leserzy i są goście, którzy naprawdę chcą coś dla tej straży zrobić i coś po sobie pozostawić.
Tak to prawda. Ale tak jest wszędzie, niestety.....
I efektywność pracy też wtedy jest różna.... a ci pierwsi potrafia pracowac raczej efektownie
i dlatego częściej się ich zauważa..