No prawie tak, ale nie do końca, wygląda to tak: komendant przyjmuje podania o zatrudnienie, następnie decyduje się na przyjęcie do pracy, omawia sprawę w urzędzie pracy, a ten kieruje wskazanego przez komendanta na kurs. Ma korzyści, ponieważ gościu jest cztery miesiące na kursie i to urząd płaci + pokrycie kosztów kursu. To jest normalna praktyka w moim województwie.