Witam.
Nazwisko autora coś mi mówi, tylko za cholerę nie mogę sobie przypomnieć przy jakiej okazji zapadło mi w pamięć. Być może było to przy okazji jakiegoś innego kontrowersyjnego tekstu o strażakach, jeśli tak – widać, że facet ma jakiś kompleks.
Na obecną chwilę osiągnął jednak swoje zamierzenie – zawrzało w strażackich szeregach – zrobi się głośno, więc jak na inaugurację sezonu ogórkowego – suuuuperexpresowo.
Jednak nie mogę się pozbyć wrażenia, że tekścik powstał na polityczne zamówienie. Wszak, być może za chwilę zrobi sie głośno o ochotnikach i ich roszczeniach ekwiwalentowych za wyjazdy. „Ciemny lud” kupi przecież, że ci strażacy, to nie dość, że rozpijają młodzież i zarabiają na tym niezłą kasiorę, to jeszcze potem wyjeżdżają do takich, co to w pijanym widzie roztrzaskali się o drzewo wypiwszy uprzednio alkohol kupiony w remizie – i co gorsza, chcą jeszcze za to pieniędzy! Zgroza, LUUUDZIE - CO CI STRAŻACY WYRABIAJĄ!
Przygotowanie podłoża do publicznej dyskusji rozpoczęte. Widać ludzie min. Kaczmarka nie zasypiają gruszek w popiele.
A wracając do tych”pozwoleń”. Jakoś nie pamiętam, abym zabiegał i walczył o jakieś przywileje na sprzedaż alkoholu przez strażaków, a w straży dwie dekady już trzasło. Co więcej, nigdy z takiego prawa nie korzystaliśmy. Zostaliśmy tym „uszczęśliwieni” przez Prezesa i ZG, czyli ludzi, którzy siedząc w Wawie, właśnie takie wyobrażenie mają o Związku, któremu przewodniczą – aby się napić i jeszcze się nachapać. Chluby nam to nie przyniosło – a piętno pozostało.
I będzie tak jak zawsze – politycy będą się kłócić i pluć na siebie – a gęby wycierać będą sobie strażakami.