W nawiązaniu do poniższej informacji zastanawiam się kiedy nastąpi pewnego rodzaju połączenie sił.
Dziś policja atakuje pielęgniarki - zaś "jutro" oni sami być może będą strajkować, czy wobec tego zostanie wysłane wojsko? Tak samo było z górnikami. W JEDNOŚCI SIŁA - każdy chce tego samego zatem - DALCZEGO NIE RAZEM?
cyt. "interia.pl"
"Policja usunęła pielęgniarki siłą
Pielęgniarki zostały otoczone kordonem policyjnym /RMFŚroda, 20 czerwca (05:41)
Policja usunęła z jezdni ok. 30 protestujących przed Kancelarią Premiera pielęgniarek. Doszło do przepychanek i utarczek słownych. W czasie interwencji zostały poszkodowane dwie kobiety. U jednej z nich stwierdzono zawał.
Po godz. 7 funkcjonariusze zaapelowali do protestujących, by zeszli z ulicy. Gdy to nie odniosło skutku, pikietujących otoczono kordonem, policjanci - w hełmach i kamizelkach ochronnych - powoli spychali ich na trawnik. Pod ich adresem padały krzyki "gestapo", "faszyści". Pielęgniarki śpiewały hymn narodowy.
Na miejsce zdarzenia przyjechały karetki pogotowia, które zabrały do szpitala dwie poszkodowane kobiety. Ruch na Alejach Ujazdowskich został już przywrócony. Policja ma pilnować, aby droga znów nie została zablokowana przez protestujących.
Pielęgniarki skarżą się na brutalność policji. Mówią, że wiele z nich zostało poturbowanych, dwóm pomocy udzieliło pogotowie. Część osób, które policja zepchnęła z jezdni, nie może znaleźć swoich rzeczy osobistych m.in. plecaków i torebek.
Kobiety zapewniają, że nie zakończą protestu, dopóki nie dowiedzą się, co stało się z ich pięcioma koleżankami. Kilkanaście godzin temu weszły one do Kancelarii Premiera, by złożyć petycję. Potem odmówiły wyjścia z gmachu kancelarii; zapowiedziały, że poczekają na poważne rozmowy z premierem. Pielęgniarki przed Kancelarią Premiera nie mają z nimi kontaktu, podejrzewają, że mogły one zostać aresztowane. Policja temu zaprzecza.
Według wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, okupacja przez pielęgniarki Kancelarii Premiera jest naruszeniem prawa. - Rozmowy były, związkowcy z tego nie skorzystali. Pielęgniarki żądają ileś pieniędzy natychmiast - to jest jakiś absurd - powiedział Piecha.
Wiceminister poinformował, że obecnie w Kancelarii Premiera są przedstawiciele związkowców. -Są tam cztery osoby. Nie bardzo wiedzą, o co im chodzi. Nie ma z nimi żadnego - jak podawały pielęgniarki - przedstawiciela policji - zapewnił Piecha.
Pielęgniarki liczą na wsparcie innych pracowników służby zdrowia i warszawiaków, czekają na związkowe władze.
Ok. 50 pielęgniarek, które domagają się m.in. podwyżek i wzrostu nakładów na służbę zdrowia spędziło przed Kancelarią Premiera całą noc. Rano przed ogrodzeniem warszawskich Łazienek vis a vis Kancelarii było rozstawione "minimiasteczko", składające się z czterech namiotów. Pikietujący za pośrednictwem mediów zaprosili na rozmowy małżonkę prezydenta - Marię Kaczyńską.
Pielęgniarki pytane o powody swojej determinacji mówiły dziennikarzom m.in.: "idą wakacje, jak powiedzieć dzieciom, że nigdzie nie pojadą bo mama za mało zarabia"; "powinnyśmy jak górnicy przyjechać do Warszawy, obrzucić kamieniami i farbą parę budynków, wtedy z nami może też by się liczono"; "czujemy się oszukane, wiele z nas protestuje któryś raz z kolei, za każdym razem władza, niezależnie od opcji nie wywiązuje się z obietnic".
Manifestacja pracowników służby zdrowia w Warszawie rozpoczęła się we wtorek w południe. Jej ostatnim punktem miało być złożenie petycji w Kancelarii Premiera. Spotkanie premiera Jarosława Kaczyńskiego z przedstawicielami pracowników ochrony zdrowia zakończyło się po dwóch godzinach. Miało charakter informacyjny. Nie zapadły na nim żadne decyzje. Szef rządu zaprosił związkowców na dalsze rozmowy w poniedziałek.
Po spotkaniu premier powiedział dziennikarzom, że mamy do czynienia "z akcją polityczną w najgorszym stylu, stylu, który trzeba określić jako szkodliwy i haniebny dla Polski". W jego przekonaniu, związkowcy mają wolę zakończenia protestów, ale blokują to politycy, którzy za nimi stoją.
Szef rządu podkreślił jednak, że jest gotów rozmawiać ze związkowcami, ale nie odstępując od tego co jest określane realiami ekonomicznymi. Przypomniał, że rząd chce dodatkowe środki na ochronę zdrowia wydać w sposób racjonalny. Tak, by poszły one na świadczenia medyczne, oddłużenie szpitali, realizację koszyka gwarantowanych świadczeń zdrowotnych czy tworzenie sieci szpitali.
Premier zaznaczył, że rząd nie może tolerować działań okupacyjnych, bo jest to "zwykłe łamanie prawa". "Czasy takich metod się skończyły i nie pozwolimy na ich podtrzymywanie" - powiedział dziennikarzom po spotkaniu ze związkowcami.
Pielęgniarki postanowiły protestu nie przerywać. Kilka pielęgniarek i wiceszef OZZL zostało wewnątrz siedziby szefa rządu. Po kilku godzinach lekarz opuścił budynek ponieważ - jak powiedział - źle się poczuł, bo zapomniał leków, które musi regularnie przyjmować. Kobiety pozostały wewnątrz.
Manifestujący domagają się utrzymania 30-proc. podwyżek z ubiegłego roku, dalszych podwyżek jeszcze w tym roku, wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w ciągu 2 lat."
W temacie również nie używamy caps locka